Chiński indeks giełdowy Shanghai Composite zyskał od początku lipca blisko 12 proc. (a od marcowego dołka 25 proc.). CSI 300, czyli wspólny indeks dla giełd w Szanghaju i Shenzhen, wzrósł od początku miesiąca ponad 13 proc., a od dołka z marca – 33 proc. MSCI China, indeks, w którym mocno reprezentowane są spółki technologiczne, zyskał od końca czerwca 12 proc., a od tegorocznego dołka – ponad 40 proc. Kapitalizacja chińskiego rynku akcji doszła w połowie lipca do 9,7 bln dol., czyli była najwyższa od czerwca 2015 r. (w czerwcu 2015 r., tuż przed krachem, przekraczała 10 bln dol.). Chińskie indeksy nieco spadły od lipcowych szczytów, ale zwyżki w tym miesiącu były tak szybkie, że zaniepokoiły regulatora.

Chińska Komisja Regulacji Papierów Wartościowych wydała ostrzeżenie dla inwestorów przed tym, by nie pożyczali oni pieniędzy na zakup akcji od podmiotów, które udzielają im takich kredytów nielegalnie. Regulator widzi więc możliwość powtórki scenariusza z 2015 r., gdy hossa była napędzana przez inwestorów zagranicznych kupujących akcje za pożyczone pieniądze. Inwestorzy ci często byli mocno zlewarowani, a zadłużali się w parabankach. Gdy doszło do krachu na giełdzie, ponieśli duże straty. Shanghai Composite spadł w 2015 r., od szczytu do dołka, o ponad 40 proc.

Chiński magazyn „Caixin" donosi, że udzielanie nielegalnych pożyczek na potrzeby gry giełdowej jest obecnie w Chinach mocno rozpowszechnioną praktyką. Wiele platform pozwala drobnym inwestorom np. pożyczyć 1000 juanów (548 zł) przy depozycie wynoszącym 100 juanów. Lewar jest więc dziesięciokrotny, ale są też instytucje pozwalające na lewar dwudziestokrotny.

Według danych China Securities Financial Corporation (instytucji finansowanej przez chiński bank centralny) pożyczki udzielane na potrzeby handlu akcjami w ChRL wzrosły w czerwcu o 33 proc. w porównaniu z majem. Tylko w pierwszym tygodniu lipca tego typu finansowanie zwiększyło się o 9 proc. – do 1,3 bln juanów. Te dane mogą jednak nie obejmować sporej części pożyczkowej szarej strefy.

Część analityków uspokaja jednak, że kupowanie akcji za pożyczone pieniądze nie osiągnęło jeszcze takiej skali jak w 2015 r. – Poziom trendu jest jeszcze o połowę mniejszy niż w szczycie. Spodziewamy się więc, że zwyżki będą kontynuowane. Jednocześnie musimy być świadomi tego, że jedynie 20 proc. dzieli nas od szczytu wycen z ostatnich lat – wskazuje William Ma, dyrektor inwestycyjny w chińskiej firmie Noah Holdings.