Najsłabiej indeks radził sobie w poniedziałek, kiedy to dużych spadkach wsparcie odnalazł przy 1400 pkt. Od środy walka toczyła się już o wspomniane 1500 pkt, jednak trzykrotnie zabrakło sił do postawienia kropki nad i. Przypomnijmy, że pokonanie tego poziomu oznaczałoby ostatecznie domknięcie jednej z dużych luk, jakie powstały podczas gwałtownych wyprzedaży w pierwszej połowie marca. Nic jednak dziwnego, że rynek stara się odzyskać równowagę po takich zawirowaniach. Trudno oczekiwać od inwestorów zdecydowanych ruchów, podczas gdy kolejne spółki informują o zawieszeniu czy ograniczeniu działalności. Warto zauważyć, że w ostatnich sesjach obroty akcjami były już znacznie mniejsze, niż gdy WIG20 był 100-200 pkt niżej. Niewiele ochoty do odrabiania strat mają za to małe oraz średnie spółki. sWIG80 utrzymuje się wokół 10000 pkt (-16,5 proc. od początku roku), natomiast mWIG0 tuż pod 2864 pkt (-27 proc.).

Wracając do piątkowej sesji, warto zauważyć, że WIG20 radził sobie tym razem lepiej niż inne główne europejskie indeksy. Zniżka ledwie przekroczyła 1 proc., podczas gdy niemiecki DAX tracił aż 3,8 proc. Podobnie prezentowały się i inne główne europejskie indeksy. Co ciekawe, działo się tak mimo świetnej czwartkowej sesji w Stanach Zjednoczonych. W piątek jednak od rana kontrakty na S&P500 znajdowały się pod kreską. Otwarcie również było ujemne - S&P500 zaczął od spadków o 3,3 proc. Indeks ten zdołał już jednak powrócić zdecydowanie powyżej dołka z 2018 r.

Na koniec warto odnotować wciąż taniejącą ropę. Baryłka typu WTI kosztowała w piątek po południu nieco ponad 21 dolarów, czyli o blisko 6 proc. mniej niż na zamknięciu poprzedniego dnia. Bardzo zmienny był też dolar, wyceniany po południu na 4,08 zł. Euro kosztowało 4,52 zł.