Prezes Najwyższej Izby Kontroli w wywiadzie dla Business Insider Polska odniósł się do śledztwa, jakie prokuratura wszczęła pod koniec 2019 roku w sprawie jego oświadczeń majątkowych, którą media określiły aferą Banasia.

- Ja chcę powiedzieć z całą stanowczością - żadnej afery nie było, a była jedynie prowokacja służb. Ci, którzy dali na to zlecenie, doskonale wiedzą, o czym mówię. Prawdziwe afery są w zupełnie innym miejscu, w kasie CBA, na budowie elektrowni w Ostrołęce, w GetBacku czy SKOK Wołomin i wielu innych kontrolach - podkreślił Marian Banaś.

Prezes NIK poinformował również, że powstała już specgrupa, która wzmocni wydział kontroli doraźnych i ma natychmiast reagować na zgłaszane nieprawidłowości. - To będzie zbrojne ramię NIK. Moje oczko w głowie. Trafią tu najlepsi. Dam im wszystko, czego potrzebują, aby efektywnie i sprawnie przeprowadzali kontrole. Dostęp do nowoczesnych narzędzi IT, szkoleń - wymienia Banaś.

Jak zapewnił, pierwsze efekty kontroli mają wkrótce ujrzeć światło dzienne, a płynące z nich wstępne wnioski są głęboko niepokojące.

- Jeśli chodzi o finanse publiczne, obronność, bezpieczeństwo wewnętrzne i energetyczne oraz osoby, które odpowiadają i zarządzają tymi obszarami, posiadamy dowody świadczące o głębokich patologiach i dysfunkcji w tym zakresie. Mam na myśli osoby władzy, zarówno z obecnej ekipy rządzącej, jak i poprzedniej - zaznaczył.