Przemysł bliski stagnacji. Złe dane z polskiej gospodarki

We wrześniu polski przemysł przetwórczy znalazł się na krawędzi stagnacji wskutek spowolnienia w strefie euro. Impet tracił już trzeci miesiąc z rzędu - sugeruje PMI, barometr koniunktury bazujący na ankiecie wśród menedżerów logistyki około 200 firm.

Aktualizacja: 01.10.2018 10:32 Publikacja: 01.10.2018 10:06

Przemysł bliski stagnacji. Złe dane z polskiej gospodarki

Foto: Adobe Stock

Publikowany przez firmę IHS Markit wskaźnik PMI spadł do 50,5 pkt, z 51,4 pkt w sierpniu. Ankietowani przez „Rzeczpospolita” ekonomiści przeciętnie oczekiwali jego minimalnego odbicia, do 51,8 pkt, a najwięksi pesymiści spodziewali się odczytu na poziomie 50,7 pkt. Dużym zaskoczeniem były bowiem już dwa jego poprzednie spadki.

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego rozwoju. We wrześniu polski sektor przemysłowy rozwijał się najwolniej od października 2016 r.

Ankietowani przez firmę IHS Markit menedżerowie odpowiadają m.in. na pytania o to, jak zmieniły się w ich firmach w porównaniu do poprzedniego miesiąca produkcja, wartość zamówień, zatrudnienie, zaległości produkcyjne itp.

We wrześniu polskie firmy przemysłowe zgłosiły pierwszy od niemal dwóch lat spadek wartości nowych zamówień. Wartość zamówień zagranicznych zmalała przy tym najbardziej od czterech lat. To sugeruje, że polski przemysł odczuwa skutki spowolnienia w tym sektorze w strefie euro.

- Spadek popytu zagranicznego był naszym zdaniem związany z obserwowanym w ostatnich miesiącach spowolnieniem w światowym handlu, które ograniczało eksport strefy euro, w tym Niemiec. Taką ocenę wpiera obserwowana od początku roku spadkowa tendencja w zamówieniach eksportowych w niemieckim przetwórstwie. Uważamy, że prowadzone w ostatnich miesiącach działania protekcjonistyczne na świecie nie miały istotnego wpływu na eksport produktów z Polski – napisali w poniedziałkowej analizie ekonomiści Credit Agricole Bank Polska.

W reakcji na wolniejszy napływ zamówień, firmy zgłosiły najmniejszy wzrost zatrudnienia od 10 miesięcy. To rzuca nowe światło na widoczny także w innych danych coraz wolniejszy wzrost liczby pracujących. Dotąd wydawało się, że był to głównie efekt narastającego niedoboru rąk do pracy i problemów firm z rekrutacją pracowników, która staje się coraz bardziej czasochłonnym procesem. Wygląda jednak na to, że wzrost zatrudnienia hamuje także z powodu słabnącego popytu na pracę.

- Słaby wrześniowy odczyt PMI to kolejne potwierdzenie, że szczyt cyklu koniunkturalnego jest już za nami i wyniki gospodarki z I połowy roku 2018, gdy wzrost PKB przekraczał 5 proc. rok do roku, mogą się już nie powtórzyć – skomentowali ekonomiści Santander Bank Polska.

Ekonomiści PKO BP uspokajają jednak, że PMI miał w ostatnich latach luźny związek z tempem wzrostu polskiej gospodarki. To oznacza, że choć gospodarka będzie zapewne traciła impet, to nie należy oczekiwać jej ostrego hamowania. - Warto zwrócić uwagę, że wskazania indeksu PMI są najbardziej pesymistyczne spośród głównych (ankietowych – red.) wskaźników koniunktury – zauważyli w komentarzu.

Ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści szacują, że w III kwartale PKB Polski powiększył się o 4,7 proc. rok do roku, po 5,1 proc. w II kwartale. W bieżącym kwartale tempo wzrostu gospodarki prawdopodobnie jeszcze się obniży, ale utrzyma się wyraźnie powyżej 4 proc. rocznie.

Pytania do Piotra Kalisza, głównego ekonomisty banku Citi Handlowy

Popularny wskaźnik koniunktury w przemyśle, PMI, we wrześniu zanotował trzecią zniżkę z rzędu. Większość ekonomistów spodziewała się jego odbicia, choć znali już dane z Niemiec, gdzie PMI w przemyśle konsekwentnie maleje. Powiązania koniunktury nad Wisłą z tym, co dzieje się nad Renem, są silniejsze, niż się wydaje?

Spowolnienie w gospodarce Niemiec jest widoczne już od początku roku, a jak dotąd praktycznie nie przełożyło się na wyniki polskiej gospodarki. Między innymi z tego powodu oczekiwaliśmy stabilizacji PMI w Polsce, pomimo jego zniżek w Niemczech. Inną kwestią jest, że inne wskaźniki koniunktury w niemieckim przemyśle malują bardziej optymistyczny obraz, niż PMI.

W Polsce PMI dotyczy tylko przetwórstwa przemysłowego. Jak pogorszenie koniunktury w tym sektorze przełoży się na koniunkturę w szerokiej gospodarce?

To, że PMI oddaje tylko pewne trendy w przemyślę, ale nie jest reprezentatywny dla koniunktury w całej polskiej gospodarce, dobrze było widać w 2014 r. Wtedy wskaźnik ten pokazywał, że w przemyśle aktywność maleje, a jednocześnie gospodarka rozwija się w przyzwoitym tempie. Teraz będzie podobnie. Patrząc na sam lipiec i sierpień, wzrost produkcji przemysłowej w ujęciu rok do roku był szybszy, niż w II kwartale. Tak samo było w przypadku sprzedaży detalicznej. Nieco wolniej, niż w II kwartale, ale wciąż bardzo szybko, rosła produkcja budowlana. Na tej podstawie oceniamy, że w III kwartale PKB Polski powiększył się o 4,5 proc. rok do roku i przed wrześniowym odczytem PMI zastanawialiśmy się nawet, czy ten szacunek nie jest zbyt niski.

Co czeka gospodarkę w IV kwartale?

Aktywność w przemyśle będzie nadal malała, ale pod względem koniunktury w całej gospodarce ten kwartał będzie podobny do minionego. Dopiero w 2019 r. tempo wzrostu PKB spadnie tuż poniżej 4 proc. rocznie. To dla polskiej gospodarki nadal będzie dobry wynik.

Ankietowane na potrzeby PMI firmy zgłosiły najmniejszy wzrost zatrudnienia od 10 miesięcy. Czy to oznacza, że hamujące tempo wzrostu zatrudnienia, widoczne także w innych danych, nie jest spowodowane tylko niedoborem rąk do pracy, ale też mniejszym popytem firm na pracowników?

W firmach przemysłowych, które konkurują na globalnym rynku, popyt na pracę może słabnąć. Widząc napięcia w stosunkach handlowych między USA i Chinami, firmy zapewne ostrożniej podchodzą do zatrudnienia. Ale w usługach i w budownictwie popyt na pracę pozostaje silny i jeśli wzrost zatrudnienia hamuje, to z powodu ograniczeń podażowych.

Czy to oznacza, że wzrost płac w Polsce będzie nadal przyspieszał?

Moim zdaniem tak, chociaż już nie tak wyraźnie, jak w ostatnich latach. Spodziewamy się, że w tym roku wzrost płac w sektorze przedsiębiorstw wyniesie średnio 7,3 proc. rocznie, w porównaniu do 5,9 proc. w 2017 r. W 2019 r. płace będą rosły średnio w tempie 8 proc. rocznie. Wiele będzie zależało od tego, co się będzie działo z imigracją. Jeśli napływ imigrantów będzie hamował, co ostatnio jest widoczne, to wzrost płac może przyspieszać pomimo spowolnienia w gospodarce. Ale wydaje się, że okres największego wzrostu presji płacowej mamy za sobą. Na to wskazują też prowadzone przez NBP kwartalne badania ankietowe wśród firm.

Publikowany przez firmę IHS Markit wskaźnik PMI spadł do 50,5 pkt, z 51,4 pkt w sierpniu. Ankietowani przez „Rzeczpospolita” ekonomiści przeciętnie oczekiwali jego minimalnego odbicia, do 51,8 pkt, a najwięksi pesymiści spodziewali się odczytu na poziomie 50,7 pkt. Dużym zaskoczeniem były bowiem już dwa jego poprzednie spadki.

Każdy odczyt PMI powyżej 50 pkt oznacza, że przemysł rozwija się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy jest zaś miarą tempa tego rozwoju. We wrześniu polski sektor przemysłowy rozwijał się najwolniej od października 2016 r.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Dane gospodarcze
Polacy w lepszych nastrojach konsumenckich. Ale plany zakupowe skromne
Dane gospodarcze
Członkini RPP Iwona Duda: Nie widzę szans na obniżki stóp procentowych w tym roku
Dane gospodarcze
Popyt konsumpcyjny w górę, inflacja w dół
Dane gospodarcze
Ludwik Kotecki z RPP: Inflacja może wzrosnąć już w kwietniu-czerwcu
Dane gospodarcze
Węgrzy znów tną stopy procentowe