Z badania Ceneo wynika, że do otrzymywanie ze szkoły darmowych podręczników przyznaje się już ok. 25 proc. rodziców. Co roku ich liczba rośnie, kolejne roczniki uczniów korzystają bowiem z tej pomocy od państwa.
Mimo tego w sierpniu i wrześniu, kiedy przypada szczyt sezonu szkolnych zakupów, sklepy przeżywają istne oblężenie. Aby ułatwić rozłożenie kosztownych zakupów w czasie wiele sieci rozpoczyna sprzedaż szkolnych wczesnej – w Lidlu były już w połowie lipca.
Z badania Ceneo wynika również, że już ponad połowa rodziców wyprawkę kompletuje w sieci – szukając przede wszystkim oszczędności, ceny potrafią być niższe nawet o 40 proc.
35 proc. ankietowanych rodziców szkolne zakupy robi na początku sierpnia, kolejne 30 proc. w połowie miesiąca, zaś 23 proc. zostawia je na ostatnie dni wakacji. Tylko co ósmy ankietowany rozpoczyna kompletowanie wyprawki wraz z końcem poprzedniego roku szkolnego.
Nie ma się co dziwić – według CBOS rok temu przeciętne wydatki w przeliczeniu na jedno dziecko wyniosły 695 zł. Tegoroczne według Barometru Providenta mogą wynieść 580 zł, co stanowi ok. 43 proc. płacy minimalnej netto w Polsce w 2016 roku. - Dla wielu rodziców wciąż znaczącym źródłem finansowania są oszczędności. Zamierza po nie sięgnąć 32 proc. badanych. Mniej osób niż w ubiegłym roku skorzysta z pomocy finansowej rodziny – łącznie 6 proc. Rok wcześniej na takie wsparcie liczyło 8 proc. rodziców. Z kolei pożyczkę na wyprawkę szkolną deklaruje jeden procent badanych – mówi Karolina Łuczak, kierownik ds. komunikacji w Provident Polska.
