Duża i wciąż rosnąca liczba wyroków sądów unieważniających umowy hipotek frankowych powoduje, że banki coraz częściej domagają się od klientów opłaty za korzystanie z kapitału. O wezwaniach do zapłaty, które wysyła mBank swoim klientom, pisaliśmy w środowym wydaniu „Rz".
Podzielone zdania
Oprócz samych frankowiczów przeciwni takim roszczeniom są Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, rzecznik finansowy i rzecznik praw obywatelskich. Banki argumentują jednak, że mają podstawy, by żądać takich opłat. mBank przekonuje, że w rzeczywistości jest to roszczenie o zwrot nienależnego świadczenia (art. 410 k.c.).
„W ramach wykonania umowy bank nie tylko wypłacił kredytobiorcom kapitał, ale również – nie domagał się jego zwrotu, pozwalając na korzystanie z tych środków. Świadczenie polegające na zaniechaniu żądania zwrotu środków będących własnością banku również ma swoją wartość, która podlegałaby zwrotowi w oparciu o przepisy o nienależnym świadczeniu. W przypadku każdej umowy, nie tylko kredytu, gdyby doszło do jej unieważnienia, należy rozliczyć wartość spełnionych świadczeń. Podobnym przykładem byłoby rozliczenie nieważnej umowy najmu. Gdyby taka umowa po pięciu latach jej wykonywania została uznana za nieważną, obowiązkiem najemcy byłoby wydanie lokalu oraz zapłata za bezumowne korzystanie" – argumentuje mBank.
Sektor powołuje się także na wyrok Sądu Najwyższego z 11 grudnia 2019 r. Kwestia wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy wychodziła poza zakres rozpoznania, ale SN uznał, że jest to dopuszczalne i nie jest sprzeczne z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE czy dyrektywą 93/13.