Falenta został zatrzymany w Walencji - przebywał w 11-piętrowym budynku. Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita” w momencie, kiedy kiedy zjawili się tam policjanci, biznesmen wyszedł na balkon, a następnie zaczął wspinać się na balustradę, i grozić, że wyskoczy. Policjanci - jeszcze wtedy znajdujący się na zewnątrz - przez drzwi prowadzili z nim negocjacje. Jak się okazuje skuteczne, ponieważ biznesmen zrezygnował i zszedł z barierki.
- Został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu. Teraz będzie się odbywała procedura, której celem jest wydanie biznesmena polskiemu wymiarowi sprawiedliwości – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Jak z kolei zaznacza Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji przy zatrzymaniach byli obecni hiszpańscy policjanci – co było konieczne, ponieważ działania odbyły się na terenie Hiszpanii. – Jednak to polscy policjanci ustalili jego miejsce pobytu – dodaje Marczak.
Policjanci z grupy poszukiwawczej deptali Falencie „po piętach” od tygodni. Biznesmen był ostrożny – Zero elektroniki, nie używał telefonów komórkowych, laptopa, płacił pieniędzmi, a nie kartą – mówi nam jeden z funkcjonariuszy. – Przemieszczał się, a my byliśmy krok za nim – zaznacza.