Zielona, ręcznie wykonana laurka podpisana imionami uczniów i zaadresowana „Do panny Ellen”, ma w prawym górnym rogu wklejone zdjęcie puent, a poniżej sylwetkę wirującej w powietrzu baletnicy. – Droga panno Ellen, dziękujemy, że udowodniła pani, ile radości może przynieść taniec – napisano, dołączając do listu garść czekoladowych cukierków. – Korzyści wynikające z pracy nauczyciela! To prawdziwa radość kształcić najmłodsze kandydatki na przyszłe baletnice – tak powyższe zdjęcie podpisała adresatka kolorowego listu, Ellen Elphick.
Choć jej uczennice z sentymentem odnoszą się do prowadzonych przez nią zajęć, ona sama ma zgoła odmienne doświadczenia związane z edukacją w jednej z najbardziej prestiżowych szkół baletowych na świecie, Royal Ballet School w Londynie. Publiczne pochwały były rzadkością, a jeśli już miały miejsce, odnosiły się jedynie do sytuacji, gdy niezwykle szczupłej baletnicy udało się stracić kolejne kilogramy. O słodkich przekąskach nie było mowy.
Lata spędzone w wymarzonej szkole miały druzgocący wpływ na zdrowie nastoletniej wówczas Elphick, która po latach postanowiła pozwać zarząd placówki. Jakie argumenty przytoczyła i czy sprawę udało się rozstrzygnąć?
Czytaj więcej
Janja Garnbret, mistrzyni olimpijska we wspinaczce, wyznała, że zawodniczki uprawiające ten sport...
Ellen Elphick wspomina publiczną analizę sylwetki w szkole baletowej
– Gdybym miała nóż, odcięłabym te części twojego ciała – takie słowa 16-letnia wówczas Ellen Elphick usłyszała od swojej nauczycielki podczas jednego z pierwszych treningów w Royal Ballet School. Stojąc na środku sali treningowej, w otoczeniu swoich rówieśniczek, przyglądała się, jak mistrzyni baletu z niemal chirurgiczną precyzją kreśli kółka wokół jej pośladków, ud i łydek, konstatując, że te części ciała nastolatki znacznie odbiegają od ideału.