Czteroosobowa rodzina od dwóch tygodni tułała się po znajomych, choć burmistrz Białołęki znalazł pieniądze na wynajęcie jej mieszkania. Powód: brak umowy najmu między urzędem a spółdzielnią mieszkaniową. – Nie wiemy już, gdzie pójść, by sprawę załatwić – żalili się nam jeszcze wczoraj Jarzyńscy. – Błąkamy się po znajomych, by jakoś przetrwać następną noc.
Tak było od 7 grudnia, gdy ich świeżo wyremontowany domek przy ul. Przemian stanął w płomieniach. Paweł Jarzyński wyniósł śpiącego syna, dziewięcioletniego Damiana. Jego żona była wtedy w pracy, a trzynastoletnia córka Matylda u koleżanki. Dom nie nadaje się do zamieszkania – dach spłonął, a pokoje zalano podczas akcji gaszenia.Burmistrz Białołęki Jacek Kaznowski po rozmowie z „Rz” obiecał, że dzielnica wynajmie od spółdzielni lokal, w którym Jarzyńscy będą mogli mieszkać przez czas remontu domu. Zadeklarował, że czynsz opłaci do czerwca. Urzędnicy zapewnili, że sami znajdą lokal. Przez tydzień tego nie zrobili.
– W końcu sami go znaleźliśmy dzięki naszym przyjaciołom – mówi Edyta Jarzyńska.Jej znajomi mieszkają w Nadwiślańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Dowiedzieli się, że jest tam czterdziestometrowy lokal socjalny (bez wygód) do wynajęcia. Wcześniej była tu siedziba fundacji. Czynsz to 7 zł za mkw. plus opłaty za media. – Dla mnie najważniejsze, by było ciepło. Jest tu umywalka, damy radę – mówi Edyta Jarzyńska. – Byle na święta być razem. Kilka dni temu Jarzyńscy wskazali mieszkanie urzędnikom, ci zapewnili, że sprawę załatwią od ręki. Tymczasem Waldemar Szeremeta, prezes NSM, powiedział nam wczoraj rano, że nikt z dzielnicy się z nim nie kontaktował w sprawie wynajęcia mieszkania. I żadnej umowy wynajmu z dzielnicą nie podpisywał. Dopiero po interwencji „Rz” sprawa ruszyła z miejsca.
– Już jest dobrze – mówi wiceburmistrz Białołęki Andrzej Opolski. – To prawda, że z naszej strony nastąpiło przesunięcie terminu zamieszkania tej rodziny w nowym lokalu. Ale w końcu dostali klucze.Wczoraj wieczorem w trybie pilnym zebrał się zarząd spółdzielni i wyraził zgodę na wynajem mieszkania.
Dziś spółdzielnia podpisze umowę z dzielnicą. Ale prezes spółdzielni zdecydował się nie czekać i po posiedzeniu zarządu przekazał Jarzyńskim klucze. Dziś rodzina wprowadzi się do mieszkania.Wcześniej w akcję pomocy poszkodowanym włączyli się sąsiedzi i znajomi. – Sąsiad z naszej ulicy wyjechał na kilka dni. Dał nam klucze do swojego domku – mówił wzruszony Paweł Jarzyński.