Szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski przekaże dziś Muzeum Powstania Warszawskiego piwnice w gmachu ministerstwa. Tu po wojnie razem z pospolitymi przestępcami przetrzymywano więźniów politycznych, powstańców warszawskich, oficerów AK.
W latach 1945 – 1954 w podziemiach przy Al. Ujazdowskich 11 funkcjonował areszt i więzienie ówczesnego Ministerstwa Bezpieczeństwa Narodowego. Siedzieli tam m.in. Władysław Bartoszewski, Wiesław Chrzanowski czy Jan Rodowicz „Anoda” – jeden z pierwszych aresztowanych w 1948 r. powstańców ze słynnego batalionu „Zośka”.
Muzeum Powstania Warszawskiego zamierza teraz zorganizować w tych pomieszczeniach najnowszą ekspozycję, która opowie indywidualne powojenne losy żołnierzy walczących w 1944 r. za Warszawę oraz niewyjaśnione do dziś okoliczności śmierci wielu z nich.
Dziś właśnie przypada rocznica śmierci Rodowicza „Anody” skatowanego w 1949 r. przez UB. To wydarzenie upamiętnia kamień na dziedzińcu ministerstwa, przy którym jak co roku zbiorą się dziś kombatanci z „Zośki”, by uczcić pamięć powstańca. Bezpieka podawała, że rzucił się w „samobójczym odruchu” z okna na czwartym piętrze. Historycy sugerują, że został wypchnięty. Takich wstrząsających historii jest wiele.
– Potrzebę bardziej szczegółowego przedstawienia powojennych losów powstańców odczuliśmy po rozmowach z zagranicznymi gośćmi, dla których finał walk okazywał się szokujący – mówi dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. – Dla nich nie do pojęcia było, że żołnierze AK zamiast hołdu za bohaterstwo doczekali się prześladowań, więzień i tortur. Że dwudziestoparoletnie sanitariuszki dostawały po wojnie wyroki śmierci właśnie za udział w powstaniu. A takich wyroków było przecież 20 tysięcy!