Reklama

Związane nogi

- Gdyby sędzia ringowy liczył Włocha po raz drugi w dziewiątej rundzie byłbym mistrzem - mówi Krzysztof "Diablo" Włodarczyk po remisie z Włochem Giacobbe Fragomenim

Publikacja: 17.05.2009 16:03

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk na ringu w rzymskim Gran Teatro

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk na ringu w rzymskim Gran Teatro

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]Rz: Co pan pomyślał po ostatnim gongu? [/b]

Boże drogi, chyba mam ten punkcik przewagi - przemknęło mi przez głowę. Łudziłem się, że sędziowie dadzą mi zwycięstwo i pas WBC będzie mój.

[b]Tylko angielski sędzia Richard Davies dał panu wygraną. Francuz Robin Dolpiere punktował dla Fragomeniego, a Fin widział remis. Jest pan rozczarowany? [/b]

Gdyby sędzia ringowy liczył Włocha po raz drugi w dziewiątej rundzie byłbym mistrzem, ale tego nie zrobił choć powinien. Mam do siebie pretensje, że nie zakończyłem tej walki przed czasem. Gdybym uderzył jeszcze dwa, trzy razy na korpus pas byłby mój.

[b]Zaczął pan ten pojedynek bardzo dobrze. Pierwsze dwie rundy były perfekcyjne, później jednak stracił pan dynamikę. Co się stało?[/b]

Reklama
Reklama

Brakowało mi powietrza. Ten kryzys związał mi nogi. Ręce pracowały jak należy, ale nogi nie. I Fragomeni to wykorzystał. I od początku powinienem więcej bić na dół. Czuł te ciosy, widziałem po jego reakcjach, ale zabrakło mi konsekwencji.

[b]Czym pana zaskoczył Fragomeni?[/b]

Niczym, walczył tak jak potrafi najlepiej. Ma ogromne doświadczenie, umie rozłożyć siły na 12 rund i pokazał jak skutecznie wychodzi się z opresji.

[b]Drugą walkę z Amerykaninem Steve'em Cunninghamem przegrał pan na własne życzenie. Teraz też ma pan do siebie pretensje? [/b]

Wtedy przegrałem ją w głowie, zanim się zaczęła. Przez pierwsze sześć rund nie wiedziałem gdzie jestem. Tym razem wytrzymałem ciśnienie psychiczne, ale miałem lekki kryzys fizyczny i chyba to zadecydowało, że Fragomeni przy remisie zachował tytuł. Czuję się teraz bardzo dziwnie. Ani tej walki nie wygrałem, ani nie przegrałem, ale cieszyć się nie ma z czego. Czeka mnie bezsenna noc, bo nie da się uciec od myśli o straconej szansie.

[b]Chciałby pan rewanżu? [/b]

Reklama
Reklama

Jak najszybciej, ale wiem, że przyjdzie mi na kolejny pojedynek o tytuł poczekać. I będę pracował jak szalony, bo innej drogi do mistrzostwa nie ma. Muszę się poświęcić do końca i zrobię to, bo rola chłopca do bicia mnie nie interesuje. Wiem czego chcę, chcę być mistrzem świata.

[i]Rozmawiał w Rzymie: Janusz Pindera [/i] `

[b]Rz: Co pan pomyślał po ostatnim gongu? [/b]

Boże drogi, chyba mam ten punkcik przewagi - przemknęło mi przez głowę. Łudziłem się, że sędziowie dadzą mi zwycięstwo i pas WBC będzie mój.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Reklama
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Reklama
Reklama