Słoweniec rok temu potrafił być bohaterem meczu numer trzy wielkiego finału z Boston Celtics i najlepszym zawodnikiem drużyny wchodzącym z ławki. W ostatnich miesiącach przeżywał jednak wielki kryzys, z którego chce się wygrzebać na parkiecie w Warszawie.
[b]- To był dla Pana trudny sezon, choć ostatecznie zakończony zdobyciem pierwszego, mistrzowskiego pierścienia?[/b]
- Z osobistego punktu widzenia sezon nie wyszedł mi tak, jak planowałem i się spodziewałem. Moja rola w drużynie była czasem trochę inna niż wcześniej. Na koniec wywalczyłem jednak mistrzostwo. Czasem musisz coś poświęcić, odłożyć na bok indywidualne cele, aby poświęcić się dla wyższego celu. Tego właśnie nauczyłem się w ostatnim sezonie.
[b]- Nad czym będzie Pan pracował w przerwie letniej?[/b]
- Nie będzie żadnym wielkim odkryciem stwierdzenie, że w tym sezonie rzucałem fatalnie. Rozczarowałem zespół oraz sam siebie. Nie szukam żadnym wymówek. Przez cały sezon nie mogłem odnaleźć odpowiedniego rytmu. Byłem spięty - pudłowałem dokładnie te same rzuty, które trafiałem przed rokiem. Dostawałem mniej minut w kolejnych meczach, tak więc gdy wychodziłem na parkiet starałem się robić zbyt wiele, przez co grałem jeszcze gorzej. To wynika z mojej ambicji oraz pasji do koszykówki. Wiem jednak, na co mnie stać. Trener Phil Jackson również wie, że potrafię grać lepiej. Udowodnię to w kolejnym sezonie.