Urodziny odbędą się w Baśniowym Zoo – części ogrodu dla najmłodszych. Stanie tam scena, na której będą koncerty i konkursy. Nie zabraknie żonglerów i szczudlarzy. Tam też zostanie zaprezentowany wielki tort dla jubilatki – z marchwi, jabłek i gałęzi, czyli ze wszystkiego, co Fryderyka lubi. Bo kończy właśnie 12 lat.
Pracownicy zoo mówią o niej pieszczotliwie Fredzia. Jak do zabaweczki. Ale słonica potrafi pokazać pazurki. – Bywa straszna! Trzyma wszystkich w stadzie pod pantoflem. Robi, co chce, i daje młodszym słoniom zły przykład. Skąd się to u niej wzięło? Taka przyjechała do nas z sierocińca dla słoni w RPA – mówi Olga Zbonikowska z zoo.
Pięć lat temu pracownicy stołecznego ogrodu wypatrzyli Fryderykę w afrykańskim ośrodku. Jej rodziców zabili kłusownicy. Nie wiadomo dokładnie, ile słonica ma lat.
– Jej urodziny są umowne. To szef hodowlany naszego zoo w przybliżeniu określił jej wiek – mówi Zbonikowska.
Nad Wisłą Fredzia stworzyła stado z mieszkającymi już w zoo Bubą i Leonem. Ten ostatni, ośmioletni samiec, nieustająco napastował koleżanki. Pracownicy zoo ustalili, że trzeba go utemperować. Sprowadzili więc z Holandii słonicę Ernę: 2,5 tony wagi, 22 lata, doświadczenia przywódcze. Leon przestał dokuczać koleżankom, lecz Ernę znienawidził. Fredzia też jej nie znosi – rywalizują o pozycję w stadzie.