Połowa kibiców nie wytrwała do końca. Mając do wyboru: nie stać w korkach albo jeszcze raz zobaczyć, jak brazylijscy obrońcy podają sobie piłkę, nie wahali się długo. I źle wybrali. Nie zobaczyli ładnego gola. Strzeliła go Korea Północna. Dwa szybkie podania wystarczyły, żeby dostać się w pole karne, a tam Ji Yun Nam przyjął piłkę jak Brazylijczyk, wyprzedził obrońców i strzelił obok Julio Cesara.
[wyimek][srodtytul]2:1 (0:0)[/srodtytul] Brazylia - Korea Północna[/wyimek]
To stało się w 89. minucie, gdy Brazylia prowadziła 2:0 i powoli zapominała, że do szatni na przerwę schodziła przy gwizdach. Trener Dunga zaczął się nawet uśmiechać, bo w drugiej połowie jego piłkarze strzelili dwa gole i od czasu do czasu grali tak, żeby widzowie mieli z tego jakąś przyjemność. W pierwszej połowie zwalniali, gdy wypadało przyspieszyć, komplikowali tam, gdzie można było uprościć i strzelali niecelnie. Kaka podawał często, ale do najbliższego kolegi, Felipe Melo swoich ograniczeń nie przeskoczy, Luis Fabiano rzadko miał okazję dotknąć piłki. Tylko Maicon, prawy obrońca, grał jak przystało na najlepszego na tej pozycji piłkarza.
Brazylia, numer jeden światowego rankingu, przez całą pierwszą połowę meczu z najniżej klasyfikowaną drużyną mundialu (nr. 105) nie była w stanie stworzyć naprawdę groźnej sytuacji. Korea atakowała rzadko, ale wcale nie była do przerwy wiele dalej od strzelenia gola niż Brazylijczycy. Jong Tae Se, zwany „ludowym Wayne’em Rooneyem”, popłakał się przy śpiewaniu hymnu, a potem rzeczywiście był Rooneyem, ale tym z poprzednich sezonów, który dla Cristiano Ronaldo orał boisko. Nie dawał odpocząć od siebie brazylijskim obrońcom, zajmował ich na tyle, że – oprócz Maicona – rzadko mogli pomagać pomocnikom przy atakach. A przydaliby się w sytuacji, gdy z przodu brakowało iskry.
Koreańczycy grali piątką obrońców, nie opuszczał ich nawet na chwilę defensywny pomocnik i od czasu do czasu na boisku tworzyły się ciekawe figury: koło z sześciu, a bywało że i siedmiu koreańskich przeszkadzających, kolejny w środku, a na zewnątrz tego okręgu Brazylijczycy, niepotrafiący zdecydować, czy taką przeszkodę lepiej obiec, czy się przez nią przedzierać. Kibice nie wierzyli własnym oczom, a o tym, że grają tutaj południowcy i że miała być samba, przypominali tylko wybijający rytm bębniarze.