Albo piłkarze tak dobrze w Rustenburgu udawali, albo nie wszędzie załatwia się podobne sytuacje tak, jak to zrobiły kiedyś w mundialu Austria i Niemcy, a w mistrzostwach Europy Dania i Szwecja.
Może to była uczciwość wspomagana: przez chęć ominięcia Argentyny w następnej rundzie, i pewność, że RPA nie strzeli Francji tylu goli, ile potrzebowała. Ale i tak pozostało dobre wrażenie. Remisu, który Urugwajczykom i Meksykanom zapewniał awans bez szarpania nerwów i niepotrzebnego wysiłku, żadna ze stron nie chciała. Urugwaj już w pierwszych minutach miał świetne szanse, Meksyk odpowiedział podobnymi, polała się krew, gdy rywal łokciem uderzył w głowę urugwajskiego pomocnika Diego Pereza.
[wyimek][srodtytul]0:1 (0:1)[/srodtytul] MEKSYK – URUGWAJ[/wyimek]
Urugwajska reprezentacja kojarzy się od dawna z piłkarzami, którzy raczej ciosy rozdają, niż przyjmują, z takimi upiorami wślizgów i rozdawanych ukradkiem ciosów jak Paolo Montero. Ale obecny Urugwaj niewiele ma z nimi wspólnego. Broni się świetnie, ale bez zastraszania rywali, nie stracił w meczach grupowych żadnej bramki, strzelił cztery, awansował do drugiej rundy pierwszy raz od 1990 roku. A wygrywając z Meksykiem, zapewnił sobie łatwiejszą drogę do ćwierćfinału, bo zapewne schodzi z drogi Argentynie, trafiając na słabszego rywala z grupy B (grała po zamknięciu tego wydania gazety).
Zwycięstwo zapewniła bramka Luisa Suareza (Ajax Amsterdam w ostatnim sezonie Eredivisie 35 goli w 33 meczach). W 43. minucie strzelił on celnie głową po pięknym dośrodkowaniu Edinsona Cavaniego.