Reklama

Uczciwość lekko wspomagana strachem przed Argentyną

Obu drużynom udało się awansować, i to bez wzbudzania podejrzeń. Urugwaj wygrał walkę o uniknięcie w następnej rundzie Argentyny

Publikacja: 23.06.2010 03:27

W środku Luis Suarez – strzelec jedynego gola / Fernando Vergara

W środku Luis Suarez – strzelec jedynego gola / Fernando Vergara

Foto: AP

Albo piłkarze tak dobrze w Rustenburgu udawali, albo nie wszędzie załatwia się podobne sytuacje tak, jak to zrobiły kiedyś w mundialu Austria i Niemcy, a w mistrzostwach Europy Dania i Szwecja.

Może to była uczciwość wspomagana: przez chęć ominięcia Argentyny w następnej rundzie, i pewność, że RPA nie strzeli Francji tylu goli, ile potrzebowała. Ale i tak pozostało dobre wrażenie. Remisu, który Urugwajczykom i Meksykanom zapewniał awans bez szarpania nerwów i niepotrzebnego wysiłku, żadna ze stron nie chciała. Urugwaj już w pierwszych minutach miał świetne szanse, Meksyk odpowiedział podobnymi, polała się krew, gdy rywal łokciem uderzył w głowę urugwajskiego pomocnika Diego Pereza.

[wyimek][srodtytul]0:1 (0:1)[/srodtytul] MEKSYK – URUGWAJ[/wyimek]

Urugwajska reprezentacja kojarzy się od dawna z piłkarzami, którzy raczej ciosy rozdają, niż przyjmują, z takimi upiorami wślizgów i rozdawanych ukradkiem ciosów jak Paolo Montero. Ale obecny Urugwaj niewiele ma z nimi wspólnego. Broni się świetnie, ale bez zastraszania rywali, nie stracił w meczach grupowych żadnej bramki, strzelił cztery, awansował do drugiej rundy pierwszy raz od 1990 roku. A wygrywając z Meksykiem, zapewnił sobie łatwiejszą drogę do ćwierćfinału, bo zapewne schodzi z drogi Argentynie, trafiając na słabszego rywala z grupy B (grała po zamknięciu tego wydania gazety).

Zwycięstwo zapewniła bramka Luisa Suareza (Ajax Amsterdam w ostatnim sezonie Eredivisie 35 goli w 33 meczach). W 43. minucie strzelił on celnie głową po pięknym dośrodkowaniu Edinsona Cavaniego.

Reklama
Reklama

Po bezbarwnych eliminacjach okazało się na mundialu, że Urugwaj to coś więcej niż solidność i skuteczny Diego Forlan. Teraz przekonał się o tym Meksyk, a to zapewne nie jest jeszcze koniec przedstawienia.

[i] —Paweł Wilkowicz z Rustenburga [/i]

[ramka][srodtytul]GRUPA A[/srodtytul]

[b]Bramka:[/b] L. Suarez (43). Żółte kartki: J. Hernandez, I. Castro (Meksyk); J. Fucile (Urugwaj). Sędziował Viktor Kassai (Węgry). Widzów 33 425.

[b]Meksyk:[/b] Perez - Osorio, Rodriguez, Moreno (57, Castro), Salcido - Torrado, Marquez, Guardado (46, Barrera) - Dos Santos, Franco, Blanco (63, Hernandez).

[b]Urugwaj:[/b] Muslera - M. Pereira, Lugano, Victorino, Fucile - Perez, Arevalo, A. Pereira (77, Scotti) - Suarez (85, A. Fernandez), Forlan, Cavani.[/ramka]

Albo piłkarze tak dobrze w Rustenburgu udawali, albo nie wszędzie załatwia się podobne sytuacje tak, jak to zrobiły kiedyś w mundialu Austria i Niemcy, a w mistrzostwach Europy Dania i Szwecja.

Może to była uczciwość wspomagana: przez chęć ominięcia Argentyny w następnej rundzie, i pewność, że RPA nie strzeli Francji tylu goli, ile potrzebowała. Ale i tak pozostało dobre wrażenie. Remisu, który Urugwajczykom i Meksykanom zapewniał awans bez szarpania nerwów i niepotrzebnego wysiłku, żadna ze stron nie chciała. Urugwaj już w pierwszych minutach miał świetne szanse, Meksyk odpowiedział podobnymi, polała się krew, gdy rywal łokciem uderzył w głowę urugwajskiego pomocnika Diego Pereza.

Reklama
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Reklama
Reklama