Italia finita

Słowacja – Włochy 3:2. Mistrzów świata nie ma już w turnieju, Słowacy grają dalej

Publikacja: 25.06.2010 02:09

Italia finita

Foto: Associated Press

To pierwszy mundial, podczas którego już po rozgrywkach grupowych odpadają mistrz i wicemistrz świata. Włosi odjadą z RPA niedługo po Francuzach, finałowych rywalach sprzed czterech lat. Nie kłócili się tak jak oni, nie bili członków sztabu, nie mieli schizofrenicznego trenera. Po prostu byli niewystarczająco dobrzy. To może być dla nich najtrudniejsze do przyjęcia: że w tej sensacji nie było ani włoskiej krzywdy, ani niczego nadprzyrodzonego.

Włosi skończyli turniej za Nową Zelandią. Nie zwyciężyli ani razu, ze Słowakami zagrali najgorszy mecz na mistrzostwach. Zaczęli biegać szybciej dopiero po golu na 0:2 w 73. minucie. A przegrywali już od 25., ale wtedy jeszcze nie mieli ochoty nadstawiać karku za remis (wystarczał im do awansu). Na słowackie wślizgi się obrażali, ale żadnej innej odpowiedzi nie mieli.

– Biorę winę na siebie. Skoro drużyna przyjeżdża na mundial ze strachem w nogach, sercach, głowach, to znaczy, że jej nie przygotowałem na takie wyzwanie – mówił Marcello Lippi. Był bliski płaczu, gdy patrzył na włoską katastrofę spod linii bocznej. Potem uciekł do szatni tak szybko, że przy wyjściu mało nie zderzył się z ludźmi wynoszącymi ściankę do wywiadów. Czerwony na twarzy, ledwo panując nad sobą, życzył powodzenia swojemu następcy Cesare Prandellemu.

Lippi mówił, że nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie o przyczyny klęski. Ale pytań jest wiele. Choćby o Fabia Quagliarellę. Jak można było trzymać na ławce aż do drugiej połowy ostatniego meczu piłkarza, który jako jedyny potrafił zagrać jak mistrz świata.

Wszyscy czekali na wejście Andrei Pirlo, a on niczego nie zmienił. To Quagliarella zaczął jedyną włoską akcję naprawdę godną zapamiętania, zakończoną golem na 2:1, gdy po rajdzie wymienił szybko podania z Antoniem Di Natale, strzelił tak, że Jan Mucha zdążył tylko instynktownie odbić piłkę nogą, a Di Natale dobił ją do bramki. Quagliarella strzelił drugiego gola, i tym razem nie było już żadnej składnej akcji, tylko jego intuicja i umiejętności, gdy pięknie przerzucił piłkę za wysuniętym krok za daleko Muchą.

Ale to było już w doliczonym czasie. Przedtem Włosi wszystko robili prawie. Prawie zatrzymywali kontrataki Słowaków. Prawie strzelili pierwszego gola, ale Martin Skrtel wybił piłkę z linii bramkowej. Prawie zdobyli drugiego, ale Quagliarella był na spalonym. I trzeciego, gdy Simone Pepe nie trafił w piłkę trzy kroki od bramki. Okazje były, ale Słowacy mieli nie gorsze. I mieli zdobywcę dwóch bramek Roberta Vittka, który krążył po boisku jak kombajn do wszystkiego: od wślizgów przez walkę wręcz po strzelanie goli.

Drugiego słowackiego asa Marka Hamsika – był utrapieniem zawstydzająco słabej obrony mistrzów świata – to Włosi wychowali do wielkiej gry, gdy jako nastolatek trafił do Brescii. Teraz gra w Napoli, a świadkowie mówią, że gdy Jose Mourinho zobaczył go z piłką przy nodze, powiedział: „To jest mój człowiek. Chcę go w Interze”. Ale Napoli chciało 26 mln euro i Hamsik pozostał w Neapolu. Jak widać teraz, cena nie była wygórowana.

Pierwszy gol dla Słowacji padł w 25. minucie, gdy Juraj Kucka zabrał piłkę wyprowadzającemu akcję Daniele De Rossiemu, podał do Vittka, a ten strzelił po ziemi obok Federica Marchettiego.

Asysta Hamsika przy drugim golu była mistrzostwem prostoty. Dośrodkował z rzutu rożnego, piłka odbiła się od Włocha i wróciła do Słowaka, a ten spróbował czegoś, co wyglądało jak tenisowy stopwolej – prosto do Vittka, który też uderzył bez namysłu między Marchettim a słupkiem. Gdy Włosi zerwali się do odrabiania strat, ich zapał zgasił gol, który mistrzom świata nie powinien się zdarzyć nigdy.

Wystarczył szybki wrzut z autu i rezerwowy Kamil Kopunek znalazł się przed bramkarzem. Przerzucił nad nim piłkę i było 3:1. Włosi zerwali się do ataku, strzelili drugiego gola, ale na więcej nie pozwolili słowaccy obrońcy, Mucha i piłkarskie poczucie sprawiedliwości, które jednak czasami nagradza lepszych.

Słowacy zagrają w drugiej rundzie z Holandią jako największa sensacja turnieju, z bramkarzem, który po wakacjach wyjedzie do Evertonu, ale wciąż ma w dokumentach turnieju wpisane: Legia Warszawa. Dobre i to, ale dziś Słowacja leży bardzo daleko od Polski.

[b]Relacje korespondentów "Rz" - [link=http://www.rp.pl/artykul/194779,498922_Slowacja_dumna_z_pilkarzy_.html" "target=_blank]Bratysława[/link] i [link=http://www.rp.pl/artykul/194779,498923_Wyleniale_wloskie_lwy.html" "target=_blank]Rzym[/link][/b]

[ramka][b]Robert Vittek - Strzelec dwóch goli dla Słowacji[/b]

To wielki sukces słowackiego futbolu, o którym przed przyjazdem do RPA nawet baliśmy się marzyć.

Zagraliśmy z pasją, z charakterem, z sercem jak na decydujący mecz przystało. Ale nie spodziewaliśmy się, że będziemy dominować przez całe spotkanie, że zepchniemy mistrzów świata do obrony. Kto pamięta, kiedy ostatnio Włosi pozwolili sobie strzelić trzy bramki? Z Holandią chcemy zagrać tak samo. Przed turniejem na nas, debiutantów, nikt nie stawiał. Sprawiliśmy już jedną wielką niespodziankę, wychodząc z grupy. Nie mamy nic do stracenia. [/ramka]

[ramka][b]Gennaro Gattuso - Pomocnik reprezentacji Włoch[/b]

Gdy cztery lata temu zdobyliśmy mistrzostwo świata, nazywali nas „rycerzami ciężkiej pracy”, teraz zrobią z nas pewnie „rycerzy wstydu”. Nie przypuszczaliśmy, że możemy nie wyjść z tak słabej grupy, nie wygrać choćby jednego meczu w turnieju. To boli najbardziej. Jesteśmy bardzo rozczarowani. Spadliśmy na samo dno, włoska piłka potrzebuje świeżej krwi, inwestycji w młodych, utalentowanych zawodników. Zdajemy sobie sprawę, że dla wielu z nas to koniec pewnego rozdziału. Na kolejnym mundialu możemy już nie zagrać. [/ramka]

[ramka]GRUPA F

[srodtytul]SŁOWACJA – WŁOCHY 3:2 (1:0)[/srodtytul]

Bramki - dla Słowacji: R. Vittek (25, 73), K. Kopunek (89); dla Włoch: A. Di Natale (81), F. Quagliarella (90+2). Żółte kartki: Z. Strba, R. Vittek, P. Pekarik, J. Mucha (Słowacja); F. Cannavaro, G. Chiellini, S. Pepe, F. Quagliarella (Włochy). Sędziował Howard Webb (Anglia). Widzów 53 412.

Słowacja: Mucha - Pekarik, Skrtel, Durica, Zabavnik - Hamsik, Strba (87, Kopunek), Kucka, Stoch - Vittek (90+3, Sestak) - Jendrisek (90+4, Petras).

Włochy: Marchetti - Zambrotta, Cannavaro, Chiellini, Criscito (46, Maggio) - Gattuso (46, Quagliarella), De Rossi, Montolivo (56, Pirlo) - Pepe, Iaquinta, Di Natale.[/ramka]

To pierwszy mundial, podczas którego już po rozgrywkach grupowych odpadają mistrz i wicemistrz świata. Włosi odjadą z RPA niedługo po Francuzach, finałowych rywalach sprzed czterech lat. Nie kłócili się tak jak oni, nie bili członków sztabu, nie mieli schizofrenicznego trenera. Po prostu byli niewystarczająco dobrzy. To może być dla nich najtrudniejsze do przyjęcia: że w tej sensacji nie było ani włoskiej krzywdy, ani niczego nadprzyrodzonego.

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!