Zagrożenia ery postpecetowej

Nie nasze komputery, lecz telefony komórkowe budzą coraz większe zainteresowanie cyberprzestępców

Publikacja: 12.02.2012 15:00

Zagrożenia ery postpecetowej

Foto: Fotorzepa, Rafał Zawistowski Rafał Zawistowski

Red

Ilość złośliwego oprogramowania atakującego smartfony z systemem operacyjnym Android wzrosła w zeszłym roku o 1200 proc. Internet w komórce daje złoczyńcom takie możliwości, jakich do tej pory jeszcze nie mieli.

Te małe, sprytne, urządzenia pozwalają nam robić wiele rzeczy: rozmawiać, słuchać muzyki, surfować po Internecie, sprawdzać, co się dzieje na Facebooku, prowadzić firmę, tworzyć bazę klientów, pstrykać zdjęcia i kręcić filmy. Rynek się zmienia, a rozbudowane telefony komórkowe – smartfony – coraz częściej zastępują pecety, które powoli wracają do swojej pierwotnej funkcji, czyli nieco bardziej zaawansowanych maszyn do pisania.

Popularność tych poręcznych urządzeń cieszy producentów, którzy z zadowoleniem patrzą na szybujące w górę słupki wyników sprzedaży oraz cyberprzestępców mających teraz kolejne pole do popisu.

Z raportu opublikowanego na początku tego roku przez japońską firmę Trend Micro, światowego lidera zabezpieczeń komputerowych, wynika, że w 2011 r. gwałtownie – o 1200 proc. – wzrosła liczba złośliwego oprogramowania atakującego smartfony z systemem operacyjnym Android. Takie oprogramowanie potrafi zmusić naszą komórkę do niewiarygodnych rzeczy, a my o tym nawet nie wiemy!

Android na celowniku

Android to obecnie najpopularniejszy na świecie system operacyjny dla zaawansowanych technologicznie komórek. Został opracowany na bazie Linuksa przez małą kalifornijską firmę Android przejętą w 2005 r. przez Google. Według ocen z końca ubiegłego roku jego udział w rynku smartfonów wynosi już ponad 50 proc. Na swym blogu Andy Rubin, współtwórca systemu, twierdzi, że kilka tygodni temu, w grudniu, każdego dnia aktywowano 700 tys. urządzeń z Androidem. W chwili obecnej na świecie działa ich co najmniej ćwierć miliarda. I w sumie dość łatwo je zaatakować.

– Dziś, zarówno w komputerach, jak i w smartfonach, mamy dostęp do Internetu, stąd użytkownicy telefonów są narażeni na te same zagrożenia co użytkownicy pecetów – mówi Zbigniew Engiel, ekspert z Laboratorium Informatyki Śledczaj Mediarecovery. Złośliwe oprogramowanie, z którego istnienia użytkownicy nawet nie zdają sobie sprawy, może być ukryte w innych, całkiem niewinnych aplikacjach. Tak było w przypadku opisanego w raporcie firmy Micro Trend robaka DroidDream Light. Programik sprytnie kamuflował się w aplikacjach dostępnych w sklepach internetowych, a nawet w Android Market prowadzonym przez Google. Cyberprzestępcy doklejali go do narzędzi monitorujących zużycie baterii telefonu lub różnego rodzaju list zadań. Trzeba przyznać, że byli wyjątkowo nieustępliwi: po zlokalizowaniu i zneutralizowaniu grupy szkodliwych aplikacji wciąż tworzyli nowe. Specjaliści z Google musieli się więc nieźle napracować, by wyłapać wszystkie jego odmiany. W sumie udało się zlokalizować ich blisko 100.

Dlaczego jednak DroidDream Light był taki niebezpieczny? Po pierwsze wykradał i przekazywał swoim twórcom wszystkie informacje na temat telefonu (karty SIM, numeru, operatora) oraz jego użytkownika: gdzie się loguje (hasła etc.), notatki, kontakty, zapisane dane. Na dodatek rozsyłał różne wiadomości do osób z listy kontaktów. I czynił to na masową skalę.

– Android jest obecnie najpopularniejszym na świecie systemem operacyjnym dostępnym na komórki. Przestępcy liczą, że im większa liczba potencjalnych ofiar, tym większy odsetek tych, którzy ujawnią interesujące dane – mówi Engiel. Problem w tym, iż nie mamy zazwyczaj pojęcia, że telefon może zostać zaatakowany w podobny sposób co komputer. Kiedy włączamy po raz pierwszy nowego laptopa, kupno dobrego programu antywirusowego jest jednym z pierwszych kroków, jakie podejmujemy, ale nikt o tym nie myśli, aktywując smartfona i łącząc się z siecią.

Konieczny antywirus?

Co ciekawe, część zachodnich ekspertów uważa, że oprogramowanie antywirusowe dla komórek to kolejny bezsensowny sposób na wyciąganie pieniędzy z kieszeni konsumenta. Pod koniec listopada ubiegłego roku Chris DiBona, open source manager w firmie Google, opublikował na swoim profilu na Google+ oświadczenie, z którego jasno wynika, że smartfony (w domyśle te z Androidem) są całkowicie bezpieczne (!), nie ma więc powodu, by cokolwiek tam instalować. Trochę przeczy temu raport Trend Micro. W podsumowaniu Menard Osena, product manager tej firmy, przewiduje, że jeżeli tempo dotychczasowego wzrostu ilości złośliwego oprogramowania się utrzyma, to pod koniec 2012 r. na rynku będzie dostępnych już 120 tys. takich aplikacji na Androida. Może warto więc zapytać swojego operatora czy producenta telefonu o jakiś program zabezpieczający? Problem na pewno sam nie zniknie.

– Proszę pamiętać, że część smartfonów, którymi się posługujemy, nie jest przeznaczona wyłącznie do użytku prywatnego. Mogą znajdować się tam tak cenne dane, jak listy klientów, dane finansowe, strategie, plany rozwoju firm. Jeśli taki telefon znajdzie się na celowniku cyberprzestępców, informacje mogą zostać przejęte i stać się obiektem handlu na czarnym rynku – ostrzega Engiel. Na dodatek nie wolno zapominać, że technologia na całym świecie jest taka sama i jeśli podejrzane aplikacje atakują użytkowników w Stanach czy Chinach, bez problemu mogą dotrzeć do też Polski. Problem wcale nie jest wydumany.

– W zeszłym roku klienci jednego z banków, które oferują dostęp do kont przez Internet, dostali propozycje pobrania na swoje smartfony aplikacji ułatwiającej obsługę takiej

procedury. Propozycja dotyczyła urządzeń

z różnymi systemami operacyjnymi. Prawdziwym celem programu było przechwycenie hasła i loginu do konta – mówi Engiel. Złoczyńcy zostali w porę powstrzymani, ale eksperci podejrzewają, że kolejnym zadaniem sprytnej aplikacji miało być przekazywanie SMS-ów niezbędnych do autoryzacji przelewów bezpośrednio na telefony przestępców, tak by mogli zarządzać zhakowanymi kontami.

Uważajmy, w co klikamy

Podobnych ataków na banki ma być zresztą w 2012 r. znacznie więcej – ostrzega raport innej firmy zajmującej się cyberbezpieczeństwem - amerykańskiej McAfee, będącej częścią Intela. Zatrudnieni w niej specjaliści ostrzegają m.in. przed nowymi odmianami Zitmo (Zeus-in-the-mobile). Kiedyś wirus o nazwie ZeuS siał postrach wśród właścicieli pecetów – przejmował dane na temat kont bankowych i umożliwiał przestępcom wyprowadzenie z nich pieniędzy. Jego nowa komórkowa wersja zasłynęła z wszechstronności: ma liczne odmiany pasujące do chyba wszystkich systemów operacyjnych wykorzystywanych obecnie przez producentów smartfonów, w tym Androida i np. Symbiana używanego przez Nokię.

Niestety w wielu przypadkach sami otwieramy drzwi, przez które do naszych kieszonkowych komputerów dostają się przestępcy. Z raportu Trend Micro wynika, że 350 mln użytkowników Facebooka łączy się z serwisem przy pomocy urządzeń mobilnych, do czego zachęca ich blisko 500 operatorów z całego świata. Oczywiście fajnie jest sprawdzić w trakcie jazdy autobusem czy tramwajem, co tam słychać u znajomych, popatrzeć na zdjęcia brata z wyjazdu w góry czy wziąć udział w konkursie lub akcji społecznej. Często jednak klikając jedno „Lubię to" za dużo, stajemy się ofiarami złośliwej aplikacji. Nie ma problemu, jeśli któregoś dnia wstawi ona nam zamiast zdjęcia profilowego wizerunek goryla (to może być nawet śmieszne), gorzej natomiast, jeśli powiesi na naszej tablicy link do rzekomo fajnej wiadomości, która okaże się jednak stroną ze złośliwym oprogramowaniem. Wkrótce może się okazać, że już nie jesteśmy jedynymi panami ani własnego profilu, ani własnego telefonu...

Dziś, kiedy tradycyjne pecety powoli odchodzą do lamusa, a my coraz częściej korzystamy z urządzeń mobilnych, kwestie bezpieczeństwa w sieci stały się aktualne bardziej niż kiedykolwiek. O odpowiednich zabezpieczeniach na razie nie myślimy, bo smartfony to stosunkowo nowy wynalazek. Można jednak być pewnym, że myślą o nich cyberprzestępcy, którzy już teraz zastanawiają się, jak sprzedać nasze dane na czarnym rynku.

Ilość złośliwego oprogramowania atakującego smartfony z systemem operacyjnym Android wzrosła w zeszłym roku o 1200 proc. Internet w komórce daje złoczyńcom takie możliwości, jakich do tej pory jeszcze nie mieli.

Te małe, sprytne, urządzenia pozwalają nam robić wiele rzeczy: rozmawiać, słuchać muzyki, surfować po Internecie, sprawdzać, co się dzieje na Facebooku, prowadzić firmę, tworzyć bazę klientów, pstrykać zdjęcia i kręcić filmy. Rynek się zmienia, a rozbudowane telefony komórkowe – smartfony – coraz częściej zastępują pecety, które powoli wracają do swojej pierwotnej funkcji, czyli nieco bardziej zaawansowanych maszyn do pisania.

Popularność tych poręcznych urządzeń cieszy producentów, którzy z zadowoleniem patrzą na szybujące w górę słupki wyników sprzedaży oraz cyberprzestępców mających teraz kolejne pole do popisu.

Z raportu opublikowanego na początku tego roku przez japońską firmę Trend Micro, światowego lidera zabezpieczeń komputerowych, wynika, że w 2011 r. gwałtownie – o 1200 proc. – wzrosła liczba złośliwego oprogramowania atakującego smartfony z systemem operacyjnym Android. Takie oprogramowanie potrafi zmusić naszą komórkę do niewiarygodnych rzeczy, a my o tym nawet nie wiemy!

Pozostało 85% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!