Mamy dziś świetnych żużlowców, najlepszą ligę na świecie i pełne trybuny na zawodach. Czy żużel ma więc szansę zdobyć serca wszystkich Polaków?
Nie sądzę. Zawsze uprawiać go będzie stosunkowo niewielu ludzi, takich pozytywnych wariatów, których nie przerażają kontuzje. Żużel nie ma szans na masowość. Poza tym zauważmy, że nie jest to sport szczególnie popularny za granicą. Może w Anglii jeszcze trochę ludzi na żużel chodzi, ale już w Danii czy Szwecji ligi żużlowe poważnie straciły na znaczeniu.
Może tam to jest sport mocno elitarny, ale z wielkimi tradycjami.
Tylko co z tego? Wszyscy ich zawodnicy jeżdżą głównie u nas, bo Polacy jeszcze na żużel chodzą. Pytanie tylko, z kim będziemy się ścigać za parę lat? Nie widzę jakiejś wielkiej przyszłości dla tego sportu. Jak mielibyśmy w Polsce ligę ekstremalnych ewolucji na motorach, to przypuszczam, że ta liga też by miała kibiców w miastach, gdzie by się odbywała. Ja bardzo lubię chodzić na żużel: uwielbiam zapach etyliny i ryk motorów, ale zdaję sobie sprawę, że sport ten ma charakter niszowy.