We wtorek prezydent Kazachstanu odwiedził rosyjskiego przywódcę w Soczi. To było już jego czwarte spotkanie z Putinem w tym roku i nic nie zapowiadało sensacji. A jednak. Niespodziewanie prezydent Kazachstanu zabrał głos w sprawie Ukrainy. Głos ten z pewnością nie był przypadkowy, biorąc pod uwagę to, że stosunki pomiędzy Moskwą a Kijowem praktycznie zostały zerwane.
– Niedawno Poroszenko dzwonił do mnie, że dla nadania statusu Donbasu i drugiego regionu, który tam jest, brakuje mu większości w Radzie. Trzeba rozwiązać inne problemy. Myślę, że on jest przychylny znalezieniu kompromisów, ale nie udaje ich się znaleźć – powiedział Nazarbajew. – Sprawy te powodują dodatkowe obciążenia dla Rosji, ale da się je rozwiązać – mówił.
Putin w żaden sposób nie zareagował na sugestię swojego kazachskiego kolegi. Wręcz zignorował tę wypowiedź i nie odniósł się do niej w dalszej części spotkania. Prawdopodobnie za zamkniętymi drzwiami Nazarbajew przekazał Putinowi wiadomość od Petra Poroszenki. Ukraiński przywódca bezskutecznie próbował dodzwonić się na Kreml tydzień temu, kiedy Moskwa oskarżyła Kijów o próbę przeprowadzenia zamachów terrorystycznych na Krymie. Rosyjska strona podała, że w trakcie starć z ukraińskimi dywersantami miał zginąć podpułkownik FSB oraz żołnierz rosyjskich sił zbrojnych.
Władze w Kijowie od początku temu zaprzeczały i ostrzegały, że Rosja szykuje kolejną ofensywę na Ukrainę. Zwłaszcza że Władimir Putin zrezygnował z udziału w spotkaniu czwórki normandzkiej oraz zapowiedział, że „Rosja nie pozostawi bez odpowiedzi incydentu na Krymie".
W ciągu tygodnia sytuacja na wschodzie Ukrainy znacząco się pogorszyła. Obserwatorzy OBWE odnotowują łamanie zawieszenia broni prawie na całej linii frontu.