Rzeczpospolita: W piątek przypada 18. rocznica śmierci Jerzego Giedroycia. Jaką spuściznę pozostawił po sobie założyciel Instytutu Literackiego i wydawca paryskiej „Kultury"?
Wojciech Sikora: Najważniejszą częścią naszych archiwów jest zbiór korespondencji Giedroycia – 150 tys. listów od i do, bo Redaktor zawsze pisał przez kalkę. To chyba rekord świata w prowadzeniu korespondencji. Mamy też sporą bibliotekę i zbiory prasy emigracyjnej wydawanej od wojny, niektóre tytuły są bardzo rzadkie. W 2009 r. archiwum zostało wpisane na Listę Pamięci Świata UNESCO.
Idea Giedroycia dotycząca polskiej polityki wschodniej powinna być dzisiaj realizowana? Nasze relacje z Ukrainą czy Litwą nie zawsze są przyjazne.
Giedroyc i Mieroszewski mówili, że nie będzie niezależnej i bezpiecznej Polski bez niezależnych i bezpiecznych Ukrainy, Litwy i Białorusi. Koncepcja wschodnia (ULB) była idée fixe Giedroycia. Sytuacja międzynarodowa pokazuje, że również dziś powinna być aktualna. Niestety, słabo z jej realizacją. Niemniej są w Polsce ludzie, którzy idą z duchem tej idei. Wspomnę tylko kilka osób, takich jak Bogumiła Berdychowska, Aleksandra Hnatiuk czy Paweł Kowal. Nie bez znaczenia dla jej popularyzowania jest także Nagroda im. Jerzego Giedroycia przyznawana przez „Rzeczpospolitą" i UMCS – w imię polskiej racji stanu.
A dziedzictwo „Kultury"?