– Za najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci uznajemy samobójstwo. Na obecnym etapie nie ma żadnych przesłanek, które by wskazywały na udział w tym zdarzeniu osób trzecich – mówi “Rz” Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która w środę wszczęła śledztwo w sprawie śmierci dyrektora generalnego KPRM.
Ciało Michniewicza według Radia RMF odkrył w środę rano jego kierowca, kiedy przyjechał, by go zawieźć do pracy. Z informacji “Rz” wynika, że urzędnik nie zostawił żadnego listu pożegnalnego. Co mogło być powodem popełnienia samobójstwa – nie wiadomo.
W środę do wieczoru policjanci w obecności prokuratora dokonywali oględzin miejsca tragedii, przesłuchiwano też świadków, m.in. mieszkańców sąsiednich domów.
Grzegorz Michniewicz był prawnikiem, ukończył też studia z zakresu integracji i bezpieczeństwa w WAT. W Kancelarii Premiera pracował od 1998 r. Najpierw jako dyrektor Biura Dyrektora Generalnego, potem dyrektor Biura Ochrony. Był urzędnikiem służby cywilnej. W styczniu 2008 r. został dyrektorem generalnym w Kancelarii. Odpowiadał za newralgiczne kwestie: kadry i finanse. Zasiadał też w radzie nadzorczej PKN Orlen.
– Grzegorz był wzorem odpowiedzialności i rzetelności urzędnika – mówi Paweł Przychodzeń, były dyrektor Centrum Obsługi w Kancelarii Premiera i znajomy Michniewicza. – Raczej introwertyk o nienagannych manierach, z których czasem żartowaliśmy, że są nie z tej epoki.