O Wojtku, co Fridę wziął

Był to najsłynniejszy duet stołecznego zoo: owczarek Frida w klatce z Zoją, tygrysicą. Teraz Frida za partnerkę ma... białego pudelka miniaturkę

Publikacja: 16.01.2010 09:14

Zoja i Frida – niezapomniany duet ze stołecznego zoo

Zoja i Frida – niezapomniany duet ze stołecznego zoo

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

W tej parze wszystko od początku było nie tak, jak trzeba: dziką kotkę porzuciła mama, bo wyczuła u Zoi przepuklinę. Dziurę w brzuchu kota, wielkości pięciozłotówki, zaszył ogrodowy weterynarz. Ale Zoja była samotna. Dlatego odchowała ją mama zastępcza – Kasia Jaślan, która na co dzień opiekowała się niedźwiedziami brunatnymi. Obie żyły przez trzy miesiące w wieżowcu na Ochocie.

[srodtytul]Wojtek: weźmy Fridę[/srodtytul]

Gdy kotka podpasła się i podrosła, trafiła do klatki w zoo. Wtedy szefowa drapieżników Maja Krakowiak zdecydowała, że Zoja będzie miała towarzystwo – owczarka niemieckiego, sukę Fridę. Przez rok owczarek żył w jednej klatce z tygrysem. Słynne były ich wspólne spacery po ogrodowych alejkach: na smyczy, z opiekunem. Zwiedzający robili sobie zdjęcia z nimi. Tak jak ośmioletni Wojtek, syn Macieja Kondrackiego. – To był gwóźdź programu, kiedy byliśmy w zoo, zabawa z tygrysem i psem – mówi Kondracki.

Pewnego dnia, gdy Wojtek był w zoo z dziadkami, opiekun Zoi powiedział, że wyjeżdża ona do innego ogrodu. A dla Fridy będzie szukał jakiegoś nowego opiekuna. Wojtek powiedział o tym rodzicom. – I zaczął namawiać, byśmy Fridę wzięli. Specjalnie nie musiał nas do tego przekonywać, bo jesteśmy zakochani w tej rasie od dawna. Miałem owczarka Aresa i sukę Berę – mówi Kondracki. Ale kiedy Bera padła cztery lata temu, od tego czasu mają w domu tylko miniaturkę pudelka białego Albi (od albinosa). – Za co kochamy owczarki? Za wszystko! To psy inteligentne i z charakterem. Dobre pod każdym względem – opowiada.

Kondraccy umówili się z opiekunem, że przez kilka miesięcy będą przyzwyczajali Fridę do siebie. – W jaki sposób? Pomogły nam mięsne puszki Pedigree, wątróbka, a nawet mięso królika. Przychodziliśmy do Fridy, by zyskać jej zaufanie – mówi Kondracki. Zresztą pracownicy zoo postawili konkretny warunek: jeśli Frida się przyzwyczai do nowych właścicieli, to wtedy do nich pojedzie. Przyszli opiekunowie owczarka wychodzili z Fridą nawet poza zoo, do parku. Gdy mieli się rozstać, ona z nami szła, wsiadała do samochodu i chciała jechać.

Ale to się stało dopiero po wyjeździe Zoi. – Nawet samochód wzięliśmy większy, żeby Frida mogła się wygodnie wyciągnąć. Na komendę: „Frida jedziemy” wskoczyła i już nie chciała wysiąść. Byliśmy zaskoczeni, bo zazwyczaj psa trzeba przyzwyczajać do jazdy samochodem – mówi Kondracki.

[srodtytul]Pudelek pogonił owczarka [/srodtytul]

Na miejscu, w Pułtusku, Fridę przywitała Albi. Miniaturka pudla nie była zbyt szczęśliwa z nowej towarzyszki. Wystawiła ząbki i pogoniła Fridę dookoła domu dwa razy. Tydzień trwała adaptacja w nowym miejscu. Dom Kondrackich sąsiaduje z Puszczą Białą, więc mają gdzie chodzić na spacery z psami. Choć Albi podchodzi tylko do furtki. Dalej rusza Frida.

Jak teraz jej się żyje? – Jest bardzo pojętna, mądra i lubi dzieci. A po przebywaniu w towarzystwie Zoi nabrała kocich ruchów, poluje na ptaszki, które siedzą na drzewie. Najbardziej słucha się mojej mamy. Ale to chyba dlatego, że od niej dostaje najwięcej jedzenia. Za to mój tata ją rozpieszcza, więc nie ma u niego posłuchu – przyznaje nowy opiekun Fridy.

Tymczasem Zoja trafiła do zoo we Francji. – Przed wyjazdem koordynator tego gatunku, który decyduje, gdzie dany okaz pojedzie, pytał, czy Zoja miała kontakt z innymi zwierzętami, bo wtedy łatwiej się wychowuje. I my odpowiedzieliśmy, że owszem – z owczarkiem niemieckim. To był pierwszy przypadek takiego połączenia w naszym zoo, z dobrym skutkiem – mówi Maja Krakowiak.

[ramka][link=http://www.zyciewarszawy.pl/temat/1.html" "target=_blank]Życie Warszawy Online[/link][/ramka]

W tej parze wszystko od początku było nie tak, jak trzeba: dziką kotkę porzuciła mama, bo wyczuła u Zoi przepuklinę. Dziurę w brzuchu kota, wielkości pięciozłotówki, zaszył ogrodowy weterynarz. Ale Zoja była samotna. Dlatego odchowała ją mama zastępcza – Kasia Jaślan, która na co dzień opiekowała się niedźwiedziami brunatnymi. Obie żyły przez trzy miesiące w wieżowcu na Ochocie.

[srodtytul]Wojtek: weźmy Fridę[/srodtytul]

Pozostało 87% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!