Noc z soboty na niedzielę. Wybija północ. Kluby przy ul. Dobrej pękają już w szwach. A to dopiero początek nocnego szaleństwa w jednym z najpopularniejszych zagłębi klubowych w stolicy.
– Tu impreza trwa do rana – mówi Natalia (nie chce podać nazwiska).
Jeszcze niedawno razem z bratem Pawłem była stałym bywalcem klubów. Teraz rodzeństwo nie tyle zrezygnowało z nocnego życia, co postanowiło zrobić na nim interes – i uruchomić pierwszy w mieście ruchomy bar.
– Kupiliśmy mercedesa busa z 1984 r. z całym zapleczem gastronomicznym – opowiada dziewczyna, która na co dzień pracuje jako dekoratorka wnętrz. A że takie pojazdy to u nas rzadkość, auto trzeba było sprowadzić aż z Niemiec.
– Nie chcieliśmy, by kojarzono nas ze zwykłym barem, w którym za ladą stoi niemiła pani w białym fartuchu – mówi dziewczyna. O pomoc w dekoracji samochodu rodzeństwo poprosiło więc zaprzyjaźnionych grafficiarzy. Ci namalowali na pomarańczowym pojeździe m.in. pin-up girls.