– W USA wybory prezydenckie są zawsze jakąś formą przełomu i można sądzić, że rozmowy mogą jeszcze trochę potrwać – stwierdził Donald Tusk w piątek w TVP Info. Zapewnił, że Polska nie zamierza grać na zwłokę, ale nie chce też niczego przyspieszać.

– Premier Tusk przekazał nam dziś mimochodem najważniejszą informację roku: że nie zamierza zgodzić się na tarczę – mówi „Rz” Paweł Kowal z PiS, wiceszef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. – Tusk robi błąd. Może kieruje nim strach przed opinią publiczną, przed jakimiś gazetami zachodnimi? Tego już nie wiem – dodaje.

Robert Tyszkiewicz, wiceprzewodniczący tej samej komisji z PO, mówi „Rz”, że słowa premiera nie oznaczają położenia krzyżyka na tarczy. – Odczytuję je jako sygnał dla administracji USA, żeby zintensyfikowała rozmowy, jeśli chce zawrzeć układ. Musi przecież wyciągać wnioski z kalendarza wyborczego u siebie – podkreśla.

Waszyngton liczył na sfinalizowanie negocjacji z Polską do końca lipca. Na początku lipca polski rząd odrzucił jednak amerykańską ofertę. Polska zażądała od USA stałej obecności na swoim terenie wyrzutni rakiet Patriot, która zwiększyłaby nasze bezpieczeństwo. Donald Tusk podkreślał też, że Polska chce być zwolniona z odpowiedzialności finansowej i prawnej za skutki użycia tarczy. – To nie my będziemy decydowali o użyciu tego systemu w skali regionalnej i światowej, i takie zapisy, które by jednoznacznie wskazały, kto ponosi odpowiedzialność, są ciągle negocjowane – mówił premier.

Poseł Tyszkiewicz nie wyklucza, że do zawarcia umowy z administracją George’a W. Busha w ogóle nie dojdzie. – Ponieważ wybory są za pasem, należy liczyć się z tym, że obecna administracja i tak nie będzie chciała już niczego podpisywać – usłyszeliśmy.