Podobno, gdy sprowadzony z Ostrawy hipopotam postawił łapę na polskiej ziemi, zdenerwował się bardzo. Podobno drażniło go dosłownie wszystko – nawet listki ozdabiające nowiusieńką hipopotamiarnię, którą postawiono kosztem 23 mln zł. Liczący 2,5 roku, a ważący ponad tonę zwierz podobno z tych nerwów podskakiwał i odgryzał dekoracyjne roślinki.
Dlaczego podobno? Bo o tym, co się działo wczoraj w hipopotamiarni, mówiono tylko szeptem, atmosfera była ogólnie nerwowa.
Żeby zwierza bardziej nie rozsierdzić, poza opiekunem hipopotamów Sławkiem Rusieckim i wieloletnią fotografką zoo Ewą Ziółkowską nikt nie miał wstępu do pawilonu.
– Zestresowały go podróż i rozłąka z rodzicami – przyznaje Ewa Zbonikowska, wiceszefowa zoo.
Pracownicy ogrodu tłumaczą jednak, że lepiej, gdy zwierz, który właśnie przyjechał, jest zdenerwowany. Gorzej byłoby, gdyby był smutny.