Śmigłowiec lądował kilkadziesiąt metrów od bazy Ghazni, tuż po starcie. Wykonywał zadanie bojowe w ramach zespołu szybkiego reagowania tzw. QRF (Quick Reaction Force) dla afgańskiej policji.
Na pokładzie było około dziesięciu żołnierzy, wszyscy opuścili śmigłowiec o własnych siłach. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone. Przyczyny zdarzenia ustali komisja.
Śmigłowiec został przetransportowany do bazy.
W lutym br. doszło do innego wypadku z udziałem polskiego Mi-24. Na poligonie "Toruń" w województwie kujawsko-pomorskim załoga helikoptera przygotowywała się do misji w Afganistanie, ćwicząc strzelanie w warunkach nocnych, zarówno bez noktowizora, jak i z jego wykorzystaniem. Maszyna runęła na ziemię. W katastrofie zginął jeden z pilotów - 32-letni Robert Wagner.