Hiszpania wróciła na ziemię

Hiszpania – Szwajcaria 0:1. Mundial ma pierwszą sensację. Mistrzowie Europy wpadli w pułapkę Ottmara Hitzfelda

Aktualizacja: 17.06.2010 09:08 Publikacja: 17.06.2010 02:21

Gelson Fernandes zdobywa gola dla Szwajcarii (fot:Michael Buholzer)

Gelson Fernandes zdobywa gola dla Szwajcarii (fot:Michael Buholzer)

Foto: Reuters

Stare koszmary Hiszpanów wróciły. Ubrane tym razem na biało-czerwono, nie oddające ani metra boiska za darmo, nie potrafiące przyjąć do wiadomości, że komuś się coś w futbolu należy tylko dlatego, że jest artystą i wszyscy go przez ostatnie lata nosili na rękach.

Szwajcarzy niszczyli w Durbanie hiszpańską pewność siebie metodycznie. Wślizg po wślizgu, starcie po starciu, aż do 52. minuty, gdy nic już z dumy i spokoju mistrzów Europy nie zostało. Wtedy jedynego gola meczu strzelił Gelson Fernandes. Piłkarz, który dotychczas kojarzył się z tym wszystkim w futbolu, czym nie jest Hiszpania. Z wyrzeczeniem się tego co efektowne, aby nie narażać drużyny na żadne ryzyko, z prozą i harówką która z zasady musi przejść niezauważona, bo po oddaleniu niebezpieczeństwa trzeba podać piłkę do najbliższego kolegi.

Gdy trener każe, jak przeciw Hiszpanom, zagrać z lewej strony, a nie w środku, tacy piłkarze nie dyskutują. I czasami za wierną służbę można się doczekać takiej nagrody jak wczoraj w Durbanie, gdzie Fernandes, maratończyk urodzony na Wyspach Zielonego Przylądka, żołnierz szwajcarskiego futbolu, wskoczył z cienia na najważniejszą scenę.

Gol, który mistrzów Europy sprowadził na ziemię zdarzył się wtedy, gdy Hiszpania, coraz bardziej zirytowana, że piłka nie chce wpaść do bramki, ruszyła do przodu nie oglądając się za siebie.

Po dalekim podaniu Eren Derdiyok wpadł w pole karne, Iker Casillas nie potrafił go zatrzymać inaczej niż faulem, ale piłka potoczyła się dalej, biegł do niej Fernandes i sędzia nie przerwał gry. Szwajcarowi rzucił się pod nogi Gerard Pique, rozciął sobie przy tym skórę na skroni, ale drogi do bramki nie zasłonił.

– Do strzelania goli nie jestem przyzwyczajony, ale zobaczyłem, że Eren biegnie, a wiem, że jest szybki, więc ruszyłem za nim. Strzał był, jaki był, przyznaję, że miałem trochę szczęścia – mówił Fernandes. Gdy udało mu się przepchnąć piłkę za linię, Szwajcarzy pobiegli się cieszyć, ale z miny ich trenera Ottmara Hitzfelda trudno byłoby odgadnąć, czy jego drużyna gola strzeliła, czy straciła.

Hitzfeld szykował się już na kilkadziesiąt bardzo gorących minut. A Hiszpanie tylko patrzyli po sobie zadziwieni, bo jak się później okazało, planu B nie mieli. Vicente del Bosque wprowadzał kolejnych rezerwowych, a spokój, którego Hiszpania najbardziej potrzebowała, nie wracał. Strzały dalej mijały bramkę albo trafiały w poprzeczkę, jak uderzenie Xabiego Alonso, podania były mało dokładne.

Hiszpania od takich chwil odwykła. Przez ostatnie dwa lata dała się pokonać tylko raz, i wtedy też był to rywal, który swoją siłę czerpie z dyscypliny i sprawności fizycznej – reprezentacja USA.

Hiszpanie wiedzą, że jeszcze nikomu nie udało się zdobyć mistrzostwa świata po przegranej w pierwszym meczu. Ale potrafili przyjąć porażkę. Del Bosque podszedł do Hitzfelda, uścisnął go i się uśmiechnął. Casillas poklepał niemieckiego trenera po policzku, z uznaniem. Jak reszta kolegów z drużyny wiedział, że łatwego wytłumaczenia tej porażki nie znajdą.

Sędzia traktował ich neutralnie, rywale nie grali brutalnie. Trudno też powiedzieć, że mieli pecha, bo strzelanie w każdej sytuacji obok bramki nazywa się inaczej. Del Bosque podkreślał na konferencji prasowej, że nie jest winien zły los, tylko brak skuteczności. – Próbowaliśmy wygrać heroicznie, nie odstępując ani na krok od swoich zasad. Niestety, nie udało się, ale mundial się nie kończy – mówił.

Hitzfeld, gdy zajął po nim miejsce za stołem, opowiadał o meczu tak, jakby nie stało się nic wyjątkowego, a pokonanymi nie byli mistrzowie Europy. – Oczywiście, to piękne uczucie, zacząć mundial od trzech punktów. Ale myślę już o meczu z Chile, nasz następny przeciwnik będzie równie trudny jak Hiszpania – tłumaczył. On od początku nastawiał się przede wszystkim na starcie z Chilijczykami. Na ten mecz oszczędzał wracających do zdrowia Alexandre Freia i Valona Behramiego.

Wiedział, że nie jest aż tak ważne, kto zagra przeciw Hiszpanom, ważne czy będzie pamiętał o tym wszystkim, co ćwiczył na treningach. W ich trakcie Hitzfeld pokazywał piłkarzom, jak osaczać mistrzów Europy. Jak zagradzać Xaviemu drogę do dobrych podań, i zmusić Hiszpanów, by poruszali się po tym labiryncie coraz bardziej zmęczeni i zirytowani. A oni dali się złapać w sidła jednego z najlepszych strategów futbolu, nauczyciela matematyki, który na szczęście postanowił zostać trenerem i po wygraniu Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund i Bayernem Monachium prowadzenie reprezentacji pozostało jedynym wyzwaniem, które go jeszcze pociągało.

Cokolwiek Hiszpanie będą mówić, chyba jednak starego mistrza nie docenili.

[i]Paweł Wilkowicz z Durbanu[/i]

[ramka]GRUPA H

HISZPANIA – SZWAJCARIA 0:1 (0:0)

[b]Bramka:[/b] G. Fernandes (52). Żółte kartki: S. Grichting, R. Ziegler, D. Benaglio, H. Yakin (Szwajcaria).

Sędziował Howard Webb (Anglia). Widzów 62 453.

[b]Hiszpania:[/b] Casillas - Ramos, Puyol, Pique, Capdevilla - Silva (62, Navas), Xabi Alonso, Busquets (62, Torres), Xavi, Iniesta (77, Pedro) - Villa.

[b]Szwajcaria:[/b] Benaglio - Lichsteiner, Senderos (36, von Bergen), Grichting, Ziegler - Barnetta (90+2, Eggimann), Inler, Huggel, Fernandes - Derdiyok (79, Yakin), Nkufo.[/ramka]

[ramka]Hiszpańska Prasa o porażce

[b]Na początek: koszmar[/b]

„NO NOS SALE NADA!”. „Nic nam nie wychodzi!” – napisał dziennikarz „El Mundo” relacjonujący w Internecie minuta po minucie mecz mistrzów Europy z Helwetami. Wielkimi literami, jakby chciał wykrzyczeć swój ból.

„Na początek: koszmar” – tytułuje „El Mundo” tekst na swoim portalu i cytuje Xaviego, który porównuje grę Szwajcarów do Interu Jose Mourinho. Jeden z komentatorów przyznaje, że zespół Vicente del Bosque zagrał dobry mecz, a ich rywale właściwie nie istnieli na boisku. Co z tego, skoro „ze wszystkich gier futbol jest grą najbardziej niesprawiedliwą”.

Konserwatywny „ABC” pisze, że Szwajcarzy w jedenastkę „uwiesili się na poprzeczce” własnej bramki i bronili wyniku.

W sondażu internautów na pytanie: „Czy jeszcze jesteśmy faworytami”, ponad 80 proc. czytelników „ABC” stanowczo odpowiedziało: „Nie”.Trudno się dziwić wściekłości hiszpańskich kibiców. Na szczęście nie wszyscy traktują mundial ze śmiertelną powagą. W „El Pais” atmosferę żałoby próbuje rozwiać znany humorysta Forges.

Na jego rysunku uśmiechnięta alpejska krowa przerzuca piłkę nad bezradnym i zaskoczonym iberyjskim byczkiem. 1:0!

Stare koszmary Hiszpanów wróciły. Ubrane tym razem na biało-czerwono, nie oddające ani metra boiska za darmo, nie potrafiące przyjąć do wiadomości, że komuś się coś w futbolu należy tylko dlatego, że jest artystą i wszyscy go przez ostatnie lata nosili na rękach.

Szwajcarzy niszczyli w Durbanie hiszpańską pewność siebie metodycznie. Wślizg po wślizgu, starcie po starciu, aż do 52. minuty, gdy nic już z dumy i spokoju mistrzów Europy nie zostało. Wtedy jedynego gola meczu strzelił Gelson Fernandes. Piłkarz, który dotychczas kojarzył się z tym wszystkim w futbolu, czym nie jest Hiszpania. Z wyrzeczeniem się tego co efektowne, aby nie narażać drużyny na żadne ryzyko, z prozą i harówką która z zasady musi przejść niezauważona, bo po oddaleniu niebezpieczeństwa trzeba podać piłkę do najbliższego kolegi.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!