Czy jest jeszcze ktoś, kto nie słyszał o Spyrosie Marangosie, byłym działaczu piłkarskim z Cypru, który twierdzi, że odkrył futbolową aferę wszech czasów? Hodowca drobiu z Limassol – Marangos ma tam fermę, na którą myśliwi przyjeżdżają polować na kuropatwy – nie nadąża odbierać telefonów.
Wczoraj o łapówkach wręczanych przy wyborze gospodarza Euro 2012 opowiadał m.in. telewizji ZDF. Już zapisane są stacje z Włoch, Chorwacji, Grecji. Marangos jest sławny. Ale UEFA w komunikacie nie zniżyła się do wymienienia go z imienia i nazwiska. Nazywa Marangosa “tą osobą” z Cypru i wzywa, by do środy pokazał dowody na sprzedajność członków Komitetu Wykonawczego, głosujących za Polską i Ukrainą w wyborach z kwietnia 2007.
[srodtytul]Niech UEFA przyjedzie[/srodtytul]
“Dochodzenia możemy wszczynać tylko na podstawie konkretnych dowodów” – pisze UEFA. I ostrzega: jeśli Marangos nie udowodni swoich teorii, rozważymy podjęcie kroków prawnych. A Marangos odpowiada na to w rozmowie z “Rz”: – Od dawna próbowałem się z UEFA umówić. Nie byli zainteresowani. Więc teraz niech to oni przyjadą na Cypr. Jeśli chcą przysłać kogoś w środę, proszę bardzo, pokażę mu, co mam.
Do tej pory Cypryjczyk pokazywał tylko e-maile do i od UEFA, udowadniające, że przez kilkanaście miesięcy był albo ignorowany, albo zwodzony. Tłumaczy, że nie mógł się zgodzić na prośby UEFA o przesłanie zgromadzonych dokumentów pocztą, bo obiecał chronić swoich świadków. A gdy chciał je zawieźć osobiście, to umówiony z nim działacz odwołał spotkanie i wyjaśnił w e-mailu, że zrobił to na polecenie swoich szefów. Więc Marangos poszedł na wojnę i nagłaśniając sprawę, zmusił UEFA do reakcji.