– Wzywamy do oczyszczenia życia politycznego z nadmiernego udziału osób duchownych. Nie chcemy, by Konstytucja RP została ukrzyżowana przez biskupów! – nawoływał wczoraj podczas manifestacji w Warszawie poseł Janusz Palikot. Po chwili sam przybił dokument do krzyża, który przynieśli uczestnicy pikiety. – Niech żyje wolna Polska! Wolna od Kościoła i Kaczyńskiego! – krzyczał.
Protesty odbyły się w ośmiu miastach. W Warszawie i Poznaniu zebrało się po kilkadziesiąt osób. W Krakowie – kilkanaście.
Działacze stowarzyszenia Ruch Poparcia zbierali podpisy pod projektem ustawy o in vitro autorstwa posłanki PO Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (zakłada m.in. zamrażanie nadliczbowych zarodków i możliwość stosowania tej metody także przez pary żyjące w konkubinacie).
– Nie jest to projekt idealny czy najbliższy naszym poglądom, jak propozycja Marka Balickiego (poseł SLD chce m.in. tworzenia i zamrażania dowolnej liczby zarodków, ich selekcji oraz by in vitro było dostępne dla wszystkich, także dla par homoseksualnych – red.), ale ma największą szansę na sukces w Sejmie – tłumaczy Łukasz Mazur ze Stowarzyszenia Ruch Poparcia.
– Trudno odmówić Palikotowi prawa do demonstracji, ale mam wrażenie, że bardziej chodzi mu o pokazanie się w mediach niż o prawdziwą debatę na temat in vitro – uważa Bogumiła Kania-Łącka, prezes Akcji Katolickiej w Poznaniu. Jej zdaniem zaangażowanie biskupów w debatę o in vitro jest potrzebne. – Tu chodzi o życie, a więc wartość bezcenną. Osoby wierzące nie mogą obok tej sprawy przejść obojętnie – podkreśla.