Na szczęście w ubiegłym roku, po upadku Selectours, a zwłaszcza Orbis Travel, samorząd wojewódzki nawiązał współpracę z branżą turystyczną. Część turystów wróciła tanio samolotami czarterowanymi przez innych touroperatorów, w których były wolne miejsca. Dzięki temu można zwrócić pieniądze turystom, którzy nie wyjechali. Chyba pierwszy raz.
[b]Czy klient biura podróży może sam się upewnić, że nie ma do czynienia z firmą, która lada dzień zbankrutuje? [/b]
Rady, których udziela się turystom, jak sprawdzenie, czy biuro nie figuruje w Krajowym Rejestrze Długów, to bajki. Nie ma możliwości skutecznego kontrolowania finansów tour-operatora, zwłaszcza działającego poza Unią Europejską. Może i płaci za telefony w terminie, ale ile ma niezapłaconych faktur w Egipcie czy Tunezji? Żadna wywiadownia się tego nie dowie. I w izbie też tego nie wiemy.
[b]To jaką wartość ma rekomendacja, której izba udziela swoim członkom?[/b]
Nie możemy dać gwarancji, że biuro, które ma nasz certyfikat, nie zawiedzie albo nie upadnie. Ale ryzyko jest jednak mniejsze. Przyjmujemy tylko biura o odpowiednio długiej obecności na rynku i rekomendowane przez inne, już zrzeszone biura.
Poza tym docierają do nas sygnały z konsulatów lub przedstawicielstw handlowych różnych państw, którym mogą się poskarżyć zagraniczni partnerzy. Zapraszamy członka naszej izby i pytamy go: „masz niezapłacony rachunek na 100 tys. euro w takim a takim kraju. Co się dzieje?”. Bardzo zależy nam, by nasi członkowie byli wiarygodni i nie przysparzali kłopotów ani nam, ani turystom.