Reklama

Dzień dobrego odżywiania w szkołach

Bez chipsów i żelków, ale z kanapkami i owocami. W Dzień Dobrego Jedzenia w stołecznych szkołach promowano wartościową żywność

Aktualizacja: 29.11.2011 07:41 Publikacja: 29.11.2011 07:27

Dzieci uczyły się, co to jest zdrowe jedzenie

Dzieci uczyły się, co to jest zdrowe jedzenie

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Kupuj i jedz zdrową żywność, bo to wzmocni twą aktywność", „W naszym sklepie chemii brak, zyskasz zdrowie na sto lat" – takie m.in. hasła można było zobaczyć wczoraj w Szkole Podstawowej nr 255 przy ul. Kamionkowskiej, gdzie świętowano Dzień Dobrego Jedzenia.

Po Królestwie Dobrego Smaku, jak nazwano w tym dniu szkołę, przechadzały się królowe, częstując dzieciaki warzywnymi koreczkami i ciastem marchewkowym.

– Chcemy przekonać dzieci, że na drugie śniadanie nie powinny jeść chipsów. Smaczne i zdrowe są warzywne sałatki czy kanapki z ciemnego chleba – mówiła jedna z królowych,  dyrektorka szkoły Małgorzata Wiaderna.

Dzieciaki zachwalały przygotowane przez siebie i rodziców zdrowe produkty: sałatki, surówki, warzywne ciasteczka, kanapki z gruboziarnistego chleba.

– Już czwarty raz organizujemy na Pradze-Południe Dzień Dobrego Jedzenia – mówi rzecznik dzielnicy Ewelina Buczyńska. – To doskonały pretekst, by pokazać dzieciakom, że można uwolnić się od hamburgerów. To także zachęta, by ze sklepików zniknęło tzw. śmieciowe jedzenie.

Reklama
Reklama

Dzień Dobrego Jedzenia obchodzony jest przez szkoły, które uczestniczą w akcji „Wiem, co jem" prowadzonej od pięciu lat przez miejskie Biuro Komunikacji Społecznej. Do akcji przystąpiła połowa warszawskich podstawówek.

– Najważniejsze są dla nas szkolne sklepiki – przyznaje koordynatorka akcji Marta Widz.

– Na szczęście pomału zaczynają z nich znikać chipsy i batoniki.

Miasto zamówiło specjalną  ekspertyzę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz sanepidu dotyczącą sklepików szkolnych. W efekcie powstała wstępna lista produktów żywnościowych, które w sklepikach nie powinny się pojawiać.

– Na pewno nie powinno się w nich sprzedawać napojów energetyzujących – mówi Marta Widz. – Nie są także wskazane  żelki, na co zwracają uwagę stomatolodzy. Ratusz wkrótce przedstawi pełną listę artykułów, które nie powinny być dostępne w szkolnych sklepikach. Chcemy też zaprezentować wzór modelowej umowy, którą dyrektor szkoły będzie podpisywał z ajentem sklepiku.

Urzędnicy chcą rekomendować dyrektorom szkół, by produktów z listy nie sprzedawano w szkołach.

Reklama
Reklama

Szef Wydziału Oświaty w Śródmieściu Andrzej Wyrozembski z dystansem podchodzi do pomysłu na ograniczenie asortymentu w  sklepikach.

– Ajent musi na sklepiku zarobić. Więc będzie sprzedawał to, co dzieci kupują. A jeśli asortyment nie będzie wystarczający, to dzieciaki pobiegną do sklepu za rogiem – tłumaczy Wyrozembski. I dodaje, że ważne są zasady żywieniowe wyniesione z domu.

Koordynatorka akcji „Wiem,  co jem" przyznaje, że nawyki żywieniowe są ważne. – Dlatego planujemy akcję informacyjną dla rodziców – mówi Widz.

– Szkoła powinna nie tylko uczyć matematyki czy przyrody, ale także zasad żywienia.

– A my w umowie z ajentem wpisaliśmy, że dyrekcja szkoły ma wgląd w asortyment sklepiku i może decydować, co w nim można sprzedawać – mówi  Wiaderna.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama