W ubiegłym tygodniu w miejskim biurze edukacji odbyło się spotkanie szefostwa tej komórki z dyrektorami szkół, które bezpośrednio podlegają miastu. Należą do nich m.in. szkoły specjalne. Jak relacjonują „Rz" związkowcy, w czasie tego spotkania dyrektorzy mieli usłyszeć sugestię, aby obniżyć wysokość dodatku motywacyjnego dla nauczycieli średnio do wysokości 300 zł.
– To była tylko ustna propozycja, nie było polecenia na piśmie – mówi nasz rozmówca. Już w piątek do wszystkich klubów radnych oraz do przewodniczącej Rady Warszawy trafiło pismo z Zarządu Oddziału ZNP, w którym stwierdza się m.in. że dyrektorzy dostali też instrukcję, aby na ewentualne protesty nauczycieli odpowiadać, że „spadła jakość ich pracy".
Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza nic nie wie o obniżeniu dodatków. – W czasie spotkań z nauczycielami przypomnieliśmy, że budżet jest bardzo sztywny i trudny. Przyznane środki na edukację muszą wystarczyć do końca roku, bo nie ma rezerwy – mówi.
Jak mówi „Rz" Urszula Woźniak, prezes mokotowskiego oddziału ZNP, w tym tygodniu związkowcy zdecydują czy wejdą w spór zbiorowy z ratuszem w sprawie dodatków. Jej zdaniem dzielnice od pewnego czasu łamią zasady ustalone przez Radę Warszawy co do wysokości dodatków motywacyjnych.
– Mam nadzieję, że do sporu nie dojdzie. Teraz jest bessa, musimy szukać oszczędności. Przecież nie dodrukujemy pieniędzy – tłumaczy Bartosz Milczarczyk.