Przestrzeń jest odbiciem naszej tożsamości, a kształt krajobrazu pochodną cywilizacyjnego poziomu społeczeństwa. Jeśli ktoś w to wierzy, to z ciężkim sercem przychodzi mu pisać o polskiej przestrzeni: o chaosie, wszechobecnej pleśni reklam, dominacji ogrodzeń i zamkniętych osiedli, drenowaniu historycznych centrów metropolii z tradycyjnych miejskich funkcji i mieszkańców, bezkształcie suburbanizacji...
Coraz trudniej o diagnozę przyczyn każdego z tych zjawisk. Czy to konsekwencja obiektywnych trendów? Pochodna zaniechania przez państwo jego regulacyjnej funkcji? Wynik nieudolności lokalnych władz? A może najzwyklejsza korupcja albo prostactwo?