Tomasz Pietryga: Ile w premierze Wałęsy, a ile Tuska

Mateusz Morawiecki kierując konwencje stambulską do Trybunału - zachowuje się jak niegdyś Donald Tusk ucieka od problemu na kilka lat - zamiast się z nim zmierzyć.

Publikacja: 30.07.2020 20:11

Mateusz Morawiecki

Mateusz Morawiecki

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Nie wszystko można sprowadzać do technologii czy marketingu politycznego. Jeżeli patrzymy na świat tylko przez ten pryzmat - cała reszta przestaje mieć znacznie. Znikają wartości, zasady pozostaje tylko kalkulacja polityczna. Nasz świat polityczny właśnie tak wygląda. Staje się bezideową kalkulacją. „Kameleonizm" dobrze zaprezentowali niektórzy kandydaci na prezydenta, dziś zrobił to premier.

Mateusz Morawiecki wysyłając konwencje do TK posługuje się prostym rachunkiem zysków i strat w rozgrywce ze Zbigniewem Ziobro, który reaktywował dokument w debacie publicznej, ze wszystkimi konsekwencjami. Premier zagrał na hokejowe uwolnienie, uciekając od odpowiedzi na pytanie: czy konwencja to dobre rozwiązanie, czy złe, czy kierunek -jaki kreśli ten dokument jest właściwy i państwo powinno go wspierać, czy też nie.

Czytaj także: Konwencja stambulska - procedura wypowiedzenia

Wokół konwencji narosło wiele kontrowersji. Stawiane są zarzuty- że to wkładanie stopy w drzwi w celu wpuszczenia do polskiego systemu prawnego marksizmu kulturowego, z nową siatką pojęć i znaczeń, a walka z przemocą wobec kobiet jest tylko sprytną przykrywką. Złowrogiego gender, który pojawia się w anglojęzycznej oryginalnej wersji konwencji, ze znienawidzonym przez prawicę terminem płci społeczno-kulturowej.

Pojawią się też zarzuty dotyczące założeń konwencji, która upatruje źródeł przemocy w tradycji i religii. Problematyczne jest zobowiązanie państwa do tworzenia nieostrych, niekontrolowalnych eksperckich struktur, finansowanych z pieniędzy podatników, które miałyby się zająć wdrążeniem i monitorowaniem jej działania w oparciu o promowaną filozofię.

Na drugim biegunie jest klarowne przesłanie Rady Europy, która traktuje konwencje jako fundament, niezbędny w walce z przemocą wobec kobiet.

To dużo i premier w tej sprawie powinien zabrać głos. Tymczasem Morawiecki zachowuje się dziś trochę - jak Lech Wałęsa będąc za a nawet przeciw, a trochę jak Donald Tusk, który uciekał od problemu, zamiast się z nim zmierzyć.

Jeżeli uważa premier, że konwencja wzmacnia ochronę kobiet przed przemocą powinien to jasno i wyraźnie wyartykułować. Jeżeli jest inaczej- opinia publiczna również powinna o tym wiedzieć.

Nie wszystko można sprowadzać do technologii czy marketingu politycznego. Jeżeli patrzymy na świat tylko przez ten pryzmat - cała reszta przestaje mieć znacznie. Znikają wartości, zasady pozostaje tylko kalkulacja polityczna. Nasz świat polityczny właśnie tak wygląda. Staje się bezideową kalkulacją. „Kameleonizm" dobrze zaprezentowali niektórzy kandydaci na prezydenta, dziś zrobił to premier.

Mateusz Morawiecki wysyłając konwencje do TK posługuje się prostym rachunkiem zysków i strat w rozgrywce ze Zbigniewem Ziobro, który reaktywował dokument w debacie publicznej, ze wszystkimi konsekwencjami. Premier zagrał na hokejowe uwolnienie, uciekając od odpowiedzi na pytanie: czy konwencja to dobre rozwiązanie, czy złe, czy kierunek -jaki kreśli ten dokument jest właściwy i państwo powinno go wspierać, czy też nie.

Podatki
Nierealna darowizna nie uwolni od drakońskiego podatku. Jest wyrok NSA
Samorząd
Lekcje religii po nowemu. Projekt MEiN pozwoli zaoszczędzić na katechetach
Prawnicy
Bodnar: polecenie w sprawie 144 prokuratorów nie zostało wykonane
Cudzoziemcy
Rząd wprowadza nowe obowiązki dla uchodźców z Ukrainy
Konsumenci
Jest pierwszy wyrok ws. frankowiczów po głośnej uchwale Sądu Najwyższego
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił