Już z początkiem października jedynym systemem poboru opłat drogowych ma być e-TOLL, ale mimo zainwestowania w jego przygotowanie prawie pół miliarda złotych wydaje się kompletną prowizorką. Zdaniem ekspertów uruchomiona właśnie przez Krajową Administrację Skarbową (KAS) strona internetowa nowego systemu ani nie wnosi informacji wciąż brakujących przewoźnikom, ani nie rozwiewa narastających wątpliwości co do przyszłej efektywności jego działania.
Tylko dwa języki
– Przewoźnicy nie znają reguł gry. Wciąż nie wiadomo, ile będzie dostępnych urządzeń pokładowych, czy wystarczy ich dla wszystkich chętnych, ile będą kosztować – mówi Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. Choć 40 proc. przewozów w Polsce realizowanych jest przez przewoźników zagranicznych, w tym głównie zza wschodniej granicy, KAS postawił tylko na dwa języki: polski i angielski. – Brakuje informacji w języku ukraińskim, rosyjskim, litewskim, czeskim, bułgarskim czy rumuńskim. A przecież obecny system viaTOLL informuje w tych językach, w jakich mówią przewoźnicy – dodaje Furgalski.
Zdaniem Dawida Piekarza, wiceprezesa Instytutu Staszica, e-TOLL to wypychany na siłę niedopracowany projekt, nierozwiązujący problemów zgłaszanych przez ekspertów i branżę transportową. – Tam są nawet błędy w kalkulatorze opłat. To nierealne, żeby trzymiesięczne opóźnienie pozwoliło na wdrożenie systemu już w pełni sprawnego. Należałoby przedłużyć działanie obecnego viaTOLL, który działa sprawnie i zbiera pieniądze – uważa Piekarz.
Według KAS uruchomienie rejestracji użytkowników w e-TOLL zaplanowano obecnie na drugą połowę maja, na jego koniec – uruchomienie Miejsc Obsługi Klienta, a rozpoczęcie poboru opłat – na początek czerwca. Do końca września ma funkcjonować okres przejściowy – opłaty drogowe mają być pobierane w obu systemach. Z początkiem października już tylko poprzez e-TOLL.