Jedną z bardziej ujmujących cech polityki Reagana w tej dziedzinie był fakt, że po wyprodukowaniu systemu antyrakietowego chciał podzielić się tą technologią z Rosjanami. Przynajmniej tak deklarował. Może gdyby Amerykanie zdobyli się dziś na podobną deklarację, budowa tarczy antyrakietowej nie spotykałaby się z taką krytyką?
Nie wydaje mi się, żeby ta ujmująca - jak pan to określił - cecha polityki Reagana miała być zrealizowana. Ronald Reagan był skomplikowanym człowiekiem. Przeszedł do historii jako prezydent, który wygrał zimną wojnę, ale miał również specyficzne podejście do spraw nuklearnych. Głęboko i szczerze wierzył w rozbrojenie nuklearne i w możliwość prawdziwego partnerstwa między Rosją i USA. Upłynęło jednak wiele lat. Moim zdaniem Stany Zjednoczone nie powinny dzielić się swoimi technologiami z Rosją reprezentowaną przez Władimira Putina.
Ale Putin przedstawia sensowne argumenty. Przecież to nie Rosja buduje system rakietowy u granic USA, tylko Amerykanie u granic Rosji. Może Rosjanie mają prawo czuć się pomijani i lekceważeni?
Rosjanie nie budują co prawda baz wokół USA, ale aktywnie wspomagają kraje stanowiące zagrożenie dla Zachodu. Jeśli naprawdę zależy im na nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, to dlaczego nie naciskają na Iran? Dlaczego nie wspierają rezolucji ONZ domagających się wstrzymania programu nuklearnego prowadzonego przez to państwo? Dlaczego sprzedają broń krajom, których jedynym wspólnym mianownikiem jest antyamerykanizm? Rosjanie ciągle uważają Stany Zjednoczone za główne zagrożenie, czego przykładem była wypowiedź Putina w Monachium. Dziś, 20 lat po zakończeniu zimnej wojny, Rosja mogłaby być pełnym sojusznikiem Zachodu w każdej dziedzinie. Gdyby tylko chciała. Ale nigdy nie chciała, bo nigdy nie była do tego przekonana.
Jakie korzyści odniosłaby Polska, gdyby zgodziła się na zainstalowanie na swoim terytorium elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej?
Oznaczałoby to, że wasz kraj wspólnie z innymi państwami europejskimi jest gotów stawić czoło zagrożeniom i nie traktuje spraw bezpieczeństwa w kategoriach czysto narodowych. Po drugie, byłby to sygnał, że Europejczycy są gotowi podjąć wspólne ze Stanami Zjednoczonymi ryzyko. Nawiasem mówiąc, kuriozalne są argumenty mówiące: nie instalujmy u nas tarczy, bo staniemy się obiektem ataku terrorystów. W domyśle: niech inni ją zainstalują, to terroryści uderzą w nich. Rakiem, który drąży Zachód, jest chęć wymigania się od odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo. To jest wyraz jakiejś naszej małości, braku charakteru.