Ponad 2200 delegatów zbierze się dziś w stolicy Chin na otwarciu tygodniowego zjazdu KPCh. W politycznym kalendarzu nie ma ważniejszej imprezy. Odbywa się raz na pięć lat, czyli rzadziej niż prezydenckie wybory w USA, i nadaje polityczny ton następnej połowie dekady.Dla większości Chińczyków to okazja, by się przekonać, jak daleko w tyle za gwałtownie zmieniającą się rzeczywistością w Chinach pozostaje ustrój tego kraju oraz używany przez najwyższych przywódców ezopowy język. Ale dla sinologów to prawdziwa gratka. – Szykują się zmiany kadrowe na dużą skalę – przewiduje w rozmowie z „Rz” profesor Li Cheng z waszyngtońskiego Brookings Institution.
Według „New York Timesa” w kierownictwie partii do ostatniej chwili spierano się o awanse na najwyższe stanowiska partyjne. Gra toczy się o dużą stawkę: politycy młodszego pokolenia, którzy teraz obejmą najważniejsze funkcje partyjne, za pięć lat w pełni przejmą władzę w najludniejszym kraju świata.
Rządzący niemal jak cesarz Mao Zedong przed śmiercią wyznaczył następcę, którego jednak szybko odsunął od władzy Deng Xiaoping, były przeciwnik polityczny Mao. Deng unikał kultu jednostki i wolał rządzić zza kulis, ale jego wpływy były tak wielkie, że nie tylko utorował drogę do władzy swemu następcy Jiang Zeminowi, lecz także wyznaczył Hu Jintao na następnego w kolejce do władzy. Gdy więc przed pięcioma laty Hu przejmował szefostwo partii z rąk odchodzącego na emeryturę Jianga, była to pierwsza planowa sukcesja władzy w historii ChRL. Ale tym razem nie wiadomo, kto przejmie stery z rąk Hu podczas następnego zjazdu za pięć lat. – To, że nie ma wyraźnego faworyta, namaszczonego „następcy tronu”, pokazuje, jak bardzo zmieniła się chińska polityka w ostatnich latach. Era władców, jak Mao czy Deng, którzy wyznaczali swego następcę, to przeszłość. Na dobre nastała epoka zbiorowego przywództwa, gdzie obowiązują mechanizmy wzajemnej kontroli i równowagi – tłumaczy nam profesor Li Cheng.
Jak działają te mechanizmy, nikt dokładnie – poza kierownictwem partii – nie wie. Wszelkie informacje na ten temat są w Chinach traktowane jak tajemnica państwowa. Za jej ujawnienie grożą poważne konsekwencje. Przekonał się o tym chiński asystent w pekińskim biurze „New York Timesa” Zhao Yan, który za przekazanie redakcji wiadomości o przesunięciach kadrowych na szczytach władzy zapłacił trzema latami więzienia.
Niektóre rzeczy jednak wiadomo: Chinami rządzi partia, a partią Komitet Centralny. Jego elitą jest Biuro Polityczne, a w nim najważniejszy jest składający się z dziewięciu osób tzw. stały komitet, czyli wierchuszka wierchuszek. Jeden wakat w komitecie powstał latem w wyniku śmierci jednego z członków. Trzech lub czterech innych odejdzie zapewne ze względu na wiek (partia wprowadziła limity wieku na najwyższych stanowiskach, by zapobiec gerontokracji). Na ich miejsce wejdą politycy młodszego pokolenia, mający dziś około pięćdziesiątki.