Papież o upadku wartości

Benedykt XVI wezwał amerykańskich katolików, by wspólnie „zaleczyli rany” wywołane skandalem pedofilskim wśród księży

Publikacja: 18.04.2008 04:21

Papież w Waszyngtonie

Papież w Waszyngtonie

Foto: AFP

Pachnący nowością, otwarty przed zaledwie trzema tygodniami stadion miejscowej drużyny baseballowej Nationals, wypełniony był wczoraj po brzegi. Gdy przed 10. rano uśmiechnięty papież w swym białym papamobile objechał stadion machając do wiernych, wielu miało już za sobą czterogodzinne oczekiwanie.

Na stadionie panowała radosna, świąteczna atmosfera. Wierni, którzy wcześniej przez parę godzin słuchali śpiewu chórów, owacyjnie przyjęli papieża. „Chrystus naszą nadzieją”, głosiły napisy na wielu koszulkach i czapkach. Z takim przesłaniem przyjechał do Ameryki Benedykt XVI.– Ameryka zawsze była krajem nadziei. Wasi przodkowie przybyli tu, by znaleźć nową wolność i szansę na przyszłość – powiedział papież. Chwalił żywotność i dynamikę Kościoła amerykańskiego, dodał jednak, że stoją też przed nim wielkie wyzwania, takie jak rozpad rodziny, moralny relatywizm czy „rosnące zapomnienie Chrystusa i Boga”.

– Papież mówił o dwóch stronach świeckich fundamentów Ameryki. O tej dobrej, dla której odczuwa prawdziwy podziw, która pozwala na rozkwit religii w tym kraju, i o tej złej, jaka coraz częściej każe ludziom traktować religię jako sprawę ściśle prywatną, która powinna być oddzielona od spraw publicznych. Papież wezwał wiernych, by praktykowali swą wiarę bardziej publicznie – mówi w rozmowie z „Rz” dziekan Wydziału Filozofii Katolickiego Uniwersytetu Ameryki ojciec Kurt Pritzl.Benedykt XVI wspomniał też o skandalu pedofilskim, jaki w ostatnich latach dotknął amerykański Kościół.

– Przed przyjazdem papieża nie wiedzieliśmy, jak odniesie się do tej sprawy. Tymczasem on po raz kolejny udowodnił, że potrafi w bardzo bezpośredni, prosty sposób mówić o trudnych sprawach. To było naprawdę poruszające, a jednocześnie nie przesadzone – mówi nam ojciec Pritzl.– Żadne słowa nie mogą opisać bólu i szkód wyrządzonych przez taką krzywdę. Jest ważne, by dusze, które ucierpiały, otrzymały pełną miłości opiekę duszpasterską – powiedział Benedykt XVI. Dodał też, że biskupi i księża w USA zrobili wiele, by zapobiec podobnym przypadkom w przyszłości i że odpowiedzialność „za uleczenie ran” spada po części na wszystkich wiernych.

– Dziś zachęcam was wszystkich, byście robili, co w waszej mocy, by pomóc w uzdrowieniu i znalezieniu zgody – powiedział papież. Przypomniał też Amerykanom, jak istotną częścią katolickiej wiary jest praktyka pokuty. Swoją homilię papież powtórzył po hiszpańsku, w tłumie wiernych zebranych na stadionie wielu było bowiem latynoskich imigrantów, którzy w ostatnich latach znacząco zasilili Kościół w Ameryce.

Wśród nich jest też Juan Pablo, młody chłopak z kruczoczarnymi włosami postawionymi na brylantynę, w ciemnych okularach, w T-shircie z Matką Boską i różańcu na szyi. Przyjechał do Waszyngtonu dwa miesiące temu z Boliwii, by dołączyć do mieszkającego tu od lat ojca.

„Ochrzczono mnie tak na cześć papieża, bo urodziłem się dwa dni po jego wizycie w naszym mieście – wyjaśnił mi Juan Pablo. Jak wielu innych nie dostał się tego dnia na stadion – wejść można było tylko z biletami, które rozdawano wcześniej w parafiach. „Potrzebuję jednego biletu”, głosił napis na kartce papieru, którym przed rozpoczęciem nabożeństwa wymachiwała nad głową latynoska z małym dzieckiem na ręku.

„Potrzebuję jednego cudu”, próbował ją przelicytować stojący obok starszawy blondyn. Ale nikt z ciągnącego od strony stacji metra tłumu nie zamierzał pozbywać się wejściówki. Mimo to „pechowcy” i tak sprawiali wrażenie zadowolonych. – Zobaczyłem przejeżdżającego papieża. Jestem szczęśliwy – mówił Juan Pablo.

Po mszy papież spotkał się na prywatnej audiencji z pięcioma ofiarami molestowania przez księży. Było to pierwsze tego rodzaju, niezapowiedziane spotkanie.

Pielgrzymka Ojca Świętego do USA www.uspapalvisit.org

Pachnący nowością, otwarty przed zaledwie trzema tygodniami stadion miejscowej drużyny baseballowej Nationals, wypełniony był wczoraj po brzegi. Gdy przed 10. rano uśmiechnięty papież w swym białym papamobile objechał stadion machając do wiernych, wielu miało już za sobą czterogodzinne oczekiwanie.

Na stadionie panowała radosna, świąteczna atmosfera. Wierni, którzy wcześniej przez parę godzin słuchali śpiewu chórów, owacyjnie przyjęli papieża. „Chrystus naszą nadzieją”, głosiły napisy na wielu koszulkach i czapkach. Z takim przesłaniem przyjechał do Ameryki Benedykt XVI.– Ameryka zawsze była krajem nadziei. Wasi przodkowie przybyli tu, by znaleźć nową wolność i szansę na przyszłość – powiedział papież. Chwalił żywotność i dynamikę Kościoła amerykańskiego, dodał jednak, że stoją też przed nim wielkie wyzwania, takie jak rozpad rodziny, moralny relatywizm czy „rosnące zapomnienie Chrystusa i Boga”.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1026
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022