– Uznaliśmy, że raporty, które wydostaliśmy z archiwów Komunistycznych Służb Bezpieczeństwa (SzTB), świadczą o popełnieniu zbrodni przeciw ludzkości – powiedział dziennikarzom szef UPN Ivan Petransky. W 19 lat od upadku reżimu słowacki IPN wznawia śledztwo.W czasach żelaznej kurtyny Czechosłowację i Austrię dzielił pas zaminowanej ziemi z zasiekami, do których podłączono prąd o wysokim napięciu. Uciekinierów rozszarpywały wyszkolone psy.
Ivan Petransky w wypowiedzi dla „Rz” potwierdził, że wśród zamordowanych znajdowali się obywatele innej narodowości; Węgrzy, Niemcy z bloku wschodniego i Polacy.
— W latach 1948 –1989 zabito na czechosłowackich granicach około 600 cywilów. Niektórzy zginęli podczas prób taranowania granicy samochodem. Większość została rozszarpana przez psy i zginęła na drutach wysokiego napięcia. Niestety, nie posiadamy pełnej dokumentacji na ten temat. Ciała uchodźców pogrzebano w nieznanym miejscu – powiedział „Rz” Petransky.
Instytut Pamięci Narodu przedłożył prokuraturze nie tylko nazwiska strzelających żołnierzy, ale przede wszystkim nazwiska dowódców straży granicznej, którzy – zdaniem Ivana Petransky’ego – ponosili pełną odpowiedzialność za morderstwa.
– Rodziny zastrzelonych usiłowały po upadku reżimu komunistycznego dochodzić sprawiedliwości w sądach, ale ich wnioski były odrzucane. Na przykład w roku 1999 prokuratura umorzyła sprawę byłego szefa straży granicznej, który wydał rozkaz strzelania do uciekającego mężczyzny, a umierającego pozostawił w pobliżu zasieków bez pomocy lekarskiej. – Chcemy zmienić sposób klasyfikowania tych zbrodni – dodał Petransky.