W Rosji po raz kolejny zabrzmiał apel o wykreślenie z nazw stołecznych ulic i stacji metra Piotra Wojkowa – jednego z zabójców ostatniego cara. Ale bolszewik Wojkow to tylko wierzchołek góry lodowej. Związek Radziecki i jego „bohaterów” po dziś upamiętniają tysiące nazw ulic, dzielnic, a nawet miast. W Rosji jest m.in. 8409 ulic Sowieckich i 5616 ulic Włodzimierza Lenina.
Główna fala zmian przeszła na początku lat 90., ale i wówczas były one tylko częściowe. – W Moskwie zmieniono nazwy zaledwie 150 ulic – podkreślał na łamach „Izwiestii” historyk Władimir Ławrow. – Tymczasem bolszewicy po dojściu do władzy zmienili 90 proc. wszystkich nazw – w ten sposób znaczyli swoje terytorium – opowiadał.
Także w latach późniejszych, już w czasach ZSRR, zmian dokonywano metodycznie i sprawnie. – Gdy ktoś spadał z sowieckiego piedestału, znikał także z nazw ulic i miast – mówi „Rz” historyk Nikita Pietrow. Kiedy główny autor wielkiego terroru w latach 1937 – 1938, szef NKWD Nikołaj Jeżow zwany Krwawym Karłem, utracił łaski Józefa Stalina, natychmiast zniknął nie tylko z pieczątki na więziennych rozporządzeniach, ale i z nazw ulic i miast. To samo spotkało jego poprzednika Gienricha Jagodę.
– Sowieckie władze reagowały automatycznie – mówi Pietrow. – Stalin, Ławrentij Beria (następca Jeżowa), Wiaczesław Mołotow (szef sowieckiej dyplomacji za Stalina) i Łazar Kaganowicz zniknęli w 1961 roku, na fali odwilży po obaleniu kultu jednostki, gdy do władzy doszedł Nikita Chruszczow.
[srodtytul]Decyzja Chruszczowa[/srodtytul]