Korespondencja z Rzymu
Nadmorski elegancki kurort Forte dei Marmi pamięta czasy rzymskie, gdy nazywał się Vaiano i mieszkali tam głównie górnicy pobliskich kopalń żelaza i ołowiu. Obecną nazwę zawdzięcza wydobywanemu tam od czasów Medyceuszy marmurowi. Liczy niespełna 8 tysięcy mieszkańców, ale w lecie populacja wzrasta do ponad 25 tysięcy, bo tłumnie zjeżdżają tam turyści, skuszeni słynnym złotym piaskiem tamtejszych plaż. Kurort jest bardzo drogi. Z powodu horrendalnych cen przyjeżdżają tam tylko bogaci urlopowicze: Włosi, Rosjanie i Niemcy.
Burmistrz miasta Umberto Buratti i jego radni na dwa miesiące przed wyborami jednogłośnie postanowili przywrócić Forte dei Marmi niepowtarzalny, toskański genius loci. Zniknąć mają lokale sprzedające kebaby, KFC, McDonaldy, bary sushi i restauracje chińskie. W Forte dei Marmi wolno od teraz sprzedawać wyłącznie potrawy włoskie, a najlepiej toskańskie. – Nie chcemy, by miasto było podobne do wszystkich innych. Musimy bronić naszej tożsamości kulturowej. Nie chcemy, by nasze restauracje podzieliły los naszych sklepów z odzieżą – wyjaśnia burmistrz.
W Forte dei Marmi, jak w niemal wszystkich atrakcyjnych miejscach we Włoszech, znane międzynarodowe firmy odzieżowe wyparły miejscowe, windując przy tym ceny wynajmu lokali na parterze w centrum do wysokości niedostępnej dla mieszkańców miasta. Z tych samych powodów już półtora roku temu radni zakazali otwierania w mieście nowych filii banków, firm ubezpieczeniowych i handlu nieruchomościami. Zamknięto warsztaty produkujące tandetne podróbki afrykańskiej czy chińskiej sztuki ludowej. Buratti zapewnia, że nie chodzi o ksenofobię. – Po prostu chcemy położyć kres sprzedawaniu w mieście produktów, żywności i napojów, które nie mają nic wspólnego z naszą tożsamością. Chodzi też o miejsca pracy dla miejscowych – dodaje.
Burmistrz poinformował, że w samym sercu miasta powstaną dwa targi, na których swoje produkty będą mogli codziennie sprzedawać okoliczni rolnicy i rzemieślnicy. Wyjaśnił, że większość z nich miała tam sklepy i warsztaty, ale zostali wyparci na peryferie przez bogatszą, obcą konkurencję, gdy ceny za wynajem wraz z turystycznym boomem poszły drastycznie w górę. Podobnie jak ceny nieruchomości. Rada miejska podjęła decyzję, że warunkiem wydania pozwolenia na budowę kamienic i domów w mieście jest wyznaczenie specjalnej puli dla miejscowych po preferencyjnych cenach. Te wszystkie posunięcia burmistrz tłumaczy koniecznością obrony przed kolonizacją ze strony potężnych, bogatych międzynarodowych firm i znanych marek odzieżowych.