Przyczyną gwałtownych zajść jest chińska aktywność wokół spornych Wysp Paracelskich na Morzu Południowochińskim. Chińczycy rozpoczęli podmorskie wiercenia na akwenie uważanym przez Hanoi za swoje wody terytorialne. Doszło też do incydentów z udziałem okrętów obu państw – tydzień temu chińska jednostka staranowała okręt wietnamski.
Obecne demonstracje odzwierciedlają najsilniejsze od lat nastroje wrogości wobec Chin. Prawdopodobnie są inspirowane (a na pewno tolerowane) przez władze. W ostatnich latach w państwowych mediach prowadzona była antychińska propaganda.
Protesty zaczęły się od demonstracji w Hanoi na początku tygodnia. Później do ostrych wystąpień doszło w południowym Wietnamie, w zakładach należących do chińskich i tajwańskich spółek (np. w hucie stali Formosa). Demonstranci podpalili ok. 15 budynków i pobili chińskich pracowników. Zginęło ok. 20 osób, jest kilkuset rannych. Władze Kambodży informują o setkach Chińczyków uciekających z Wietnamu.
Szef dyplomacji Chin Wang Yi wezwał Hanoi do powstrzymania wrogich wystąpień.