Jak Włosi walczą o tańszy makaron

Włosi wydali wojnę drożyźnie, co zaowocowało szeregiem oryginalnych i skutecznych inicjatyw: mleko prosto od krowy, makaron na wagę czy sponsorowanie własnej świnki

Aktualizacja: 07.09.2008 08:33 Publikacja: 07.09.2008 01:04

Jak Włosi walczą o tańszy makaron

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Pomysł na oszczędność jest prosty: wyeliminować chciwych pośredników.Drastyczna podwyżka cen żywności i energii może w tym roku kosztować każdą włoską rodzinę od 1,5 do 3 tysięcy euro. W tym roku ceny makaronu, bez których włoski stół nie może się obyć, wzrosły o ponad 30 procent, pieczywa – 17 procent, mleka – 12 procent, mięsa – 10 procent. Natomiast warzywa i owoce podrożały aż o połowę w ciągu ostatnich trzech lat. Wyższe są ceny gazu i prądu (o 8 procent), opłaty za czynsz czy spłata „ruchomego” kredytu na mieszkanie.

Podrożały nawet ceny telefonii komórkowej, a we Włoszech jest więcej komórek niż mieszkańców. W związku z tym Włosi mają obecnie o prawie jedną trzecią mniej oszczędności niż trzy lata temu. Wiele rodzin naprawdę stanęło pod ścianą i w ten sposób powstał obywatelski ruch oszczędnościowy animowany przez organizacje konsumenckie i producentów.

Najwięcej do myślenia dało Włochom to, że włoska żywność mimo kosztów podróży potrafi być w Austrii, Niemczech czy Francji o 10-20 procent tańsza. Wielu Włochów postanowiło więc kupować ją prosto u producenta. W tej chwili ponad 57 tys. dużych gospodarstw prowadzi sprzedaż u siebie, co obniża cenę o 30-40 procent. Cieszą się wszyscy poza pośrednikami, bo i producent dyktuje ceny wyższe niż w skupie, ale klient ma taniej niż w supermarkecie. Obroty tych gospodarstw to 3,5 mld euro, czyli połowę więcej niż dwa lata temu. W Toskanii, Lombardii czy Abruzji zaopatruje się w ten sposób co szósty, co siódmy mieszkaniec.

Coraz większą popularnością wśród mieszczuchów cieszy się akcja: „Wychowaj własną świnkę”. Trzeba przez trzy lata płacić hodowcy za świnkę 1,5 euro dziennie, ale daje to prawo do zakupu 220 kg mięsa wieprzowego za 7 euro za kg.

Dzięki zezwoleniu wydanym jeszcze przez poprzedni rząd Romano Prodiego, od 1 stycznia tego roku rolnicy mogą przywozić swoje produkty do miast i sprzedawać na targach. Takich targów jest już 200, w tym dwa działające codziennie: w Taranto i Mediolanie. A do 2010 r. ma być ich ponad 500. W tej chwili na takich targach sprzedaje swoją produkcję ponad 8 tys. gospodarstw rolnych. Dla mieszczucha oznacza to ceny o 30-60 procent niższe niż w sieci supermarketów.

Wielką popularnością cieszy się również pokrewna inicjatywa: „Mleko prosto od krowy”. Chodzi o to, że cena włoskiego mleka po drodze ze skupu na półkę sklepową, naturalnie po przetworzeniu, rośnie o 240 procent i wynosi średnio 1,5 euro za litr. W związku z tym, nierzadko prowokacyjnie przed wejściem do supermarketów, stanęło już 750 dystrybutorów, które nie dość, że są arcydziełem wzornictwa przemysłowego, to jeszcze wydają litr świeżego mleka za jedyne euro. Trzeba tylko przynieść własną butelkę. Bywa, że obok ustawia się rolnik i pokazuje klientom jak w domu z tego mleka mogą zrobić twarożek. Wobec popularności idei do końca roku takich dystrybutorów ma już być ponad 1500.

Innym pomysłem na obniżenie ceny jest rezygnacja z opakowań, co cieszy również ekologów. W całych Włoszech powstaje sieć sklepów, w których wszystko sprzedawane jest na wagę: makarony, ryż czy proszek do prania.

Tanim zakupom patronują organizacje konsumenckie. Na ich stronach internetowych można znaleźć listę gospodarstw sprzedających bezpośrednio swoją produkcję, spis targów rolniczych w miastach i sklepów, gdzie wszystko jest na wagę, a adres najbliższego dystrybutora mleka prosto od krowy można dostać na telefon komórkowy wysyłając esemesa.

Jak grzyby po deszczu rośnie liczba małych stacji benzynowych (1-2 dystrybutory), tzw. „pompe bianche”, czyli nie związanych z żadną wielką firmą petrochemiczną i siecią dystrubucji, a więc bez krzykliwych logo i reklam. Jest ich w tej chwili ponad 1300 i sprzedają benzynę o 5-7 procent taniej.

Mussolini stwierdził kiedyś, że owszem, można rządzić Włochami, ale jest to trud daremny. Od tych czasów niewiele się zmieniło. Nadal Włoch w kontaktach z władzą i administracją najwięcej energii poświęca temu jak ominąć przepisy, jak załatwić coś po znajomości. Nadal nie sposób sformować z Włochów porządnej kolejki, a przepisy i zarządzenia są najczęściej bojkotowane.

Jak się jednak okazuje, w sytuacji najwyższej konieczności Włosi potrafią się w imponujący sposób zorganizować oddolnie. Organizacje konsumenckie, pewnie dlatego, że wyrosłe na gruncie autentycznego obywatelskiego zaangażowania, w odróżnieniu od władz wszelkich szczebli, cieszą się we Włoszech ogromnym autorytetem. Proklamowane tu co jakiś czas „strajki konsumentów” (najbliższy 18 września polegać będzie na niekupowaniu pieczywa) potrafią zmniejszyć obroty supermarketów i sklepów o 30-40 procent.

Pomysł na oszczędność jest prosty: wyeliminować chciwych pośredników.Drastyczna podwyżka cen żywności i energii może w tym roku kosztować każdą włoską rodzinę od 1,5 do 3 tysięcy euro. W tym roku ceny makaronu, bez których włoski stół nie może się obyć, wzrosły o ponad 30 procent, pieczywa – 17 procent, mleka – 12 procent, mięsa – 10 procent. Natomiast warzywa i owoce podrożały aż o połowę w ciągu ostatnich trzech lat. Wyższe są ceny gazu i prądu (o 8 procent), opłaty za czynsz czy spłata „ruchomego” kredytu na mieszkanie.

Pozostało 88% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019