Pomysł na oszczędność jest prosty: wyeliminować chciwych pośredników.Drastyczna podwyżka cen żywności i energii może w tym roku kosztować każdą włoską rodzinę od 1,5 do 3 tysięcy euro. W tym roku ceny makaronu, bez których włoski stół nie może się obyć, wzrosły o ponad 30 procent, pieczywa – 17 procent, mleka – 12 procent, mięsa – 10 procent. Natomiast warzywa i owoce podrożały aż o połowę w ciągu ostatnich trzech lat. Wyższe są ceny gazu i prądu (o 8 procent), opłaty za czynsz czy spłata „ruchomego” kredytu na mieszkanie.
Podrożały nawet ceny telefonii komórkowej, a we Włoszech jest więcej komórek niż mieszkańców. W związku z tym Włosi mają obecnie o prawie jedną trzecią mniej oszczędności niż trzy lata temu. Wiele rodzin naprawdę stanęło pod ścianą i w ten sposób powstał obywatelski ruch oszczędnościowy animowany przez organizacje konsumenckie i producentów.
Najwięcej do myślenia dało Włochom to, że włoska żywność mimo kosztów podróży potrafi być w Austrii, Niemczech czy Francji o 10-20 procent tańsza. Wielu Włochów postanowiło więc kupować ją prosto u producenta. W tej chwili ponad 57 tys. dużych gospodarstw prowadzi sprzedaż u siebie, co obniża cenę o 30-40 procent. Cieszą się wszyscy poza pośrednikami, bo i producent dyktuje ceny wyższe niż w skupie, ale klient ma taniej niż w supermarkecie. Obroty tych gospodarstw to 3,5 mld euro, czyli połowę więcej niż dwa lata temu. W Toskanii, Lombardii czy Abruzji zaopatruje się w ten sposób co szósty, co siódmy mieszkaniec.
Coraz większą popularnością wśród mieszczuchów cieszy się akcja: „Wychowaj własną świnkę”. Trzeba przez trzy lata płacić hodowcy za świnkę 1,5 euro dziennie, ale daje to prawo do zakupu 220 kg mięsa wieprzowego za 7 euro za kg.
Dzięki zezwoleniu wydanym jeszcze przez poprzedni rząd Romano Prodiego, od 1 stycznia tego roku rolnicy mogą przywozić swoje produkty do miast i sprzedawać na targach. Takich targów jest już 200, w tym dwa działające codziennie: w Taranto i Mediolanie. A do 2010 r. ma być ich ponad 500. W tej chwili na takich targach sprzedaje swoją produkcję ponad 8 tys. gospodarstw rolnych. Dla mieszczucha oznacza to ceny o 30-60 procent niższe niż w sieci supermarketów.