To zaledwie jedno zdanie, ale wzbudza ono wielkie nadzieje rodzin szlacheckich, które straciły swe włości podczas reformy rolnej we wschodnich Niemczech w latach 1945 – 1949. Chodzi o zapis, jaki liberalna FDP umieściła w rządowej umowie koalicyjnej z CDU: „Grupa robocza sprawdzi, czy istnieje możliwość sprzedaży zawłaszczonych gruntów, które są dziś własnością państwa, byłym właścicielom na korzystnych warunkach”.
Dzięki temu zapisowi po raz pierwszy od chwili zjednoczenia Niemiec osoby wywłaszczone przez komunistów mają szansę odzyskać odebrany im majątek. Liberałowie chcą, aby Bundestag przyznał byłym właścicielom ziemskim prawo do odzyskania gruntów, którymi dziś zarządzają władze federalne. Chodzi o ponad pół miliona hektarów ziemi, powierzchnię dwa razy większą niż kraj związkowy Saary.
– Ten zapis to krok w dobrym kierunku. Teraz będziemy mogli walczyć na drodze prawnej o zwrot naszej własności – powiedział Sven von Stroch, przewodniczący Sojuszu na rzecz Państwa Prawa zrzeszającego wywłaszczonych. Jego zdaniem nadszedł czas na uregulowanie tej „wstydliwej kwestii”. – Inaczej trudno nazywać ten kraj państwem prawa – dodał.
Dotychczas zwrot zagrabionego mienia utrudniała umowa o zjednoczeniu Niemiec z 1990 r. Została w niej zawarta gwarancja, że wywłaszczenia nie zostaną nigdy cofnięte. Były kanclerz Niemiec Helmut Kohl utrzymuje do dziś, że bez tego Moskwa nie udzieliłaby zgody na połączenie obu państw. Zarówno skarga złożona w 1991 r. przez właścicieli ziemskich w Trybunale Konstytucyjnym, jak i podobna skarga do Trybunału Praw Człowieka z 2005 r. zostały odrzucone.
[wyimek]2,6 mln ha ziemi odebrali Sowieci obszarnikom w latach 1945-1949 [/wyimek]