W otoczonej przez policję świątyni znajduje się od 60 do 72 osób, w tym dzieci i kobiety w ciąży. Według BBC wierzą, że przez świat przejdzie wkrótce gigantyczne tsunami. Schronili się w kościele z zapasami wody i jedzenia w nadziei na ocalenie.

Rząd nieoficjalnie potwierdza te informacje. Dodaje, że pastor Braulio Herrera, który nakłonił swe owieczki do zabarykadowania się w świątyni, to człowiek niezrównoważony, który zbuntował się przeciw władzom Kościoła zielonoświątkowego. Wychodząca w Miami gazeta „El Nuevo Herald" precyzuje, że pastor popadł w teologiczny konflikt z przełożonymi, został zdymisjonowany i poproszony o zwolnienie mieszkania przy kościele. W odpowiedzi ponad trzy tygodnie temu zamknął się w świątyni z grupą zwolenników.

Syn i rzecznik pastora William Herrera zapewniał w poniedziałek dziennikarzy, że to nie jest żaden protest, ale zwykłe „skupienie" modlitewne. „Pozostaniemy tu tak długo, jak zechce Bóg" – dodał. Oświadczył też, że wierni modlą się nie o to, by oszczędziło ich tsunami, ale o „nową Kubę". W razie gdyby doszło do interwencji policji, nie będą stawiać oporu.