Przed wyborami parlamentarnymi wyznaczonymi na 20 listopada, które według wszelkiego prawdopodobieństwa wygra prawicowa Partia Ludowa (PP) będąca od 2004 r. w opozycji, wzrosła liczba par osób tej samej płci pragnących zawrzeć związek małżeński. Według BBC w dużych miastach, takich jak Madryt, Barcelona czy Walencja, w ciągu miesiąca liczba chętnych wzrosła o 40 punktów procentowych.
Burmistrz miasta Jun (prowincja Grenada), socjalista José Antonio Rodriguez, proponuje homoseksualistom ekspresowe śluby. „Jeśli znacie jakąś gejowską rodzinę, która będzie chciała wziąć ślub przed 20 listopada i ma z tym problemy, ja je rozwiążę" – napisał na Twitterze. Jest gotów udzielać ślubów nawet przez adwokatów. Zapewnia, że potrzebną dokumentację można zgromadzić w pięć dni. W jego regionie liczba chętnych wzrosła w ostatnich dniach siedmiokrotnie, wielu skarżyło się, że w miastach rządzonych przez prawicę urzędnicy rzucają im kłody pod nogi.
Według cytowanego przez BBC przedstawiciela organizacji broniącej praw gejów José de Lamo w środowisku panuje niepokój. Jego działająca w Walencji organizacja już na wszelki wypadek protestowała pod siedzibą PP przeciwko ewentualnemu zniesieniu prawa par osób tej samej płci do zawierania małżeństw i adopcji dzieci, wprowadzonego przez socjalistyczny rząd José Zapatero w 2005 r. Od tego czasu doszło w Hiszpanii do 24 tysięcy takich ślubów, co stanowiło 2 procent wszystkich zawartych w tym czasie związków.
Bardzo zaniepokojeni są geje i lesbijki, którzy starają się o adopcję dziecka. Obawiają się, że zaraz po 20 listopada procedury zostaną zawieszone.
PP od początku sprzeciwiała się zrównaniu w prawach związków osób tej samej płci z małżeństwem mężczyzny i kobiety. Odwołała się nawet do Trybunału Konstytucyjnego, który jednak dotychczas nie wypowiedział się, czy prawo przeforsowane przez rząd Zapatero narusza hiszpańską ustawę zasadniczą.