[wyimek][link=http://www.rp.pl/temat/539463.html" "target=_blank]Czytaj więcej o akcji "Wiedzieć, aby pomagać"[/link][/wyimek]
Wąska plaża w mieście Gaza. Teoretycznie mogliby tu być turyści. Ponad 20 stopni w listopadzie, Morze Śródziemne, piasek, nawet kilka hoteli zbudowanych w czasach, gdy nikt się nie bał radykalnego, islamskiego Hamasu. Ale z wielu powodów turystów nie ma. I nie będzie. Do morza szerokim strumieniem płyną ścieki. Węższe strumyczki spływają nabrzeżnymi ulicami. Leżą góry śmieci. Gnijące resztki pomarańczy, opakowania po tanich słodyczach, odpadki, które już trudno rozpoznać.
Spacer po plaży to brodzenie w ludzkich odchodach, uformowanych przez fale w kształtne kulki, mijanie zdechłych obdartych z sierści szczurów i wielkich czerwonawych karaluchów. – Taką gównianą wodę tu mamy – mówi z niewyraźną miną towarzyszący mi czterdziestokilkuletni Palestyńczyk, wykształcony w Polsce.
[wyimek]Położenie rury, którą spływają ścieki, wydaje się proste, ale zmienia życie ludzi na długo [/wyimek]
Młodzi rybacy łowią ryby przy brzegu, bo na pełnym morzu nie mogą, Izraelczycy nie pozwalają wypływać dalej niż 3 mile morskie. Pewien gatunek ryb szczególnie lubi ścieki i szybko w nich rośnie. Zaraz rybacy zaniosą swój skromny połów do domów na obiad albo na targ w starej części Gazy, gdzie sprzedawcy ryb stoją w błocie obok załatwiających swoje potrzeby osłów i mułów.