Radni PiS – Jarosław Krajewski i Jarosława Maćkowiak – zrezygnowali z pracy w komisji rewizyjnej Rady Warszawy – na znak protestu wobec systemu pracy tego grona.
Nie podoba im się m.in., że przez półtora roku komisja nie skończyła żadnej zleconej kontroli. – To była fikcyjna praca, sprowadzająca się do tego, że radni PO chronili urzędników ratusza i dzielnic – ocenia radny Krajewski.
Formalnie ich rezygnacje musi zaakceptować cała rada w głosowaniu. Ale wczoraj nie chciała tego zrobić.
– Nie możemy państwa odwołać, bo będzie to miało konsekwencje dla nas wszystkich – stwierdziła przewodnicząca rady Ewa Malinowska-Grupińska (PO). I podparła się opinią prawników miasta. A ci zwrócili uwagę, że komisja rewizyjna jest traktowana przez prawo szczególnie. Ustawa o samorządzie nakazuje, by w tej komisji zasiadali reprezentanci wszystkich klubów. Jeśli PiS wycofałby się, ten warunek nie byłby spełniony. – A to oznacza, że rada traci zdolność funkcjonowania i w konsekwencji musiałby być powołany zarząd komisaryczny – zwraca uwagę prawnik prof. Adam Jaroszyński.
Póki PO, która ma większość w radzie miasta, nie zgadza się na odwołanie radnych PiS, to zagrożenie nie występuje. – Radni mogą po prostu nie przychodzić na posiedzenia. Wówczas indywidualnie odlicza się im dietę – wyjaśnia prof. Jaroszyński.