Kapliczki dla duchów

Urodził się w styczniu 95 lat temu. Przeżył dwie wojny. Dziwi się, że ocalał, kiedy tylu zginęło. Im właśnie – rówieśnikom, którzy mieli mniej szczęścia, Henryk Musiałowicz składa hołd swą sztuką. Im dedykował wystawę w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Publikacja: 22.01.2009 03:55

Kapliczki dla duchów

Foto: fot xxx

Nie robił specjalnych obiektów. Po prostu wybrał i zestawił dwa fragmenty dorobku: obrazy z lat 60. ubiegłego wieku i rzeźby z ostatniej dekady. Od prawie 30 lat mieszka w Puszczy Białej, we wsi Cieńsza. Tam rzeźbi, maluje, wystawia. Często w plenerze, w pobliżu domu-pracowni. Od pierwszego spojrzenia wiadomo – to sztuka organicznie zrośnięta z otoczeniem i z historią tych ziem. Ich opiekuńcze duchy.

[wyimek]Prace Musiałowicza wyglądają jak obiekty kultu[/wyimek]

Prace Musiałowicza wyglądają jak obiekty kultu. Są czymś pośrednim między pogańskimi totemami a przydrożnymi kapliczkami. Choć to formy umowne, niemal abstrakcyjne, emanuje z nich jakaś prasłowiańska aura. Takie skojarzenia podsuwa użyty surowiec: Musiałowicz wykorzystuje przede wszystkim drewno – klocki, pnie, gałęzie. Konstruuje wysokie, smukłe kolumny, na wysokości ludzkiego wzroku rozrośnięte, w górnej partii zwieńczone formą smukłą, jak iglicą. Ni to Światowidy, ni wiejskie kapliczki.

Niektóre abstrakcyjne struktury mają element przedstawiający ludzką sylwetkę. Umieszczony w centralnym miejscu zarys głowy, ramiom. Zaczynamy się zastanawiać – to obiekty kultu czy tarcze strzelnicze?

Bo dzieła Musiałowicza nie są jednoznaczne. W pejzażu sprawiają wrażenie pogodnych, dobrych bóstw. Przeniesione do MPW niespodziewanie ujawniły ukryte w nich demony zła, destrukcji, wojny. W mrocznym wnętrzu kolory ściemniały, kształty i faktury stały się kalekie, poranione.

Kontekst i stłoczenie rzeźb zmieniło ich wymowę. Przeobraziły się w powojenne ruiny miasta, w zwęglone ludzkie kikuty, szczątki ludzkiego otoczenia. To symbol kataklizmu wojennego. Akcenty ciemnej czerwieni wyglądają jak zakrzepła krew, wyzierające tu i ówdzie kawałki spatynowanego srebra kojarzą się z ocalałymi z pożogi „skarbami” – nie materialnymi, lecz duchowymi.

„Spłacam dług wobec prawdziwych aniołów”, mówi artysta na filmie towarzyszącym ekspozycji. My też.

[i]Henryk Musiałowicz „Zapamiętane ocalone niezatarte”. Wojna i powstanie 1939 – 1945, Muzeum Powstania Warszawskiego, ul. Grzybowska 79, wystawa czynna do 23.02 [/i]

Nie robił specjalnych obiektów. Po prostu wybrał i zestawił dwa fragmenty dorobku: obrazy z lat 60. ubiegłego wieku i rzeźby z ostatniej dekady. Od prawie 30 lat mieszka w Puszczy Białej, we wsi Cieńsza. Tam rzeźbi, maluje, wystawia. Często w plenerze, w pobliżu domu-pracowni. Od pierwszego spojrzenia wiadomo – to sztuka organicznie zrośnięta z otoczeniem i z historią tych ziem. Ich opiekuńcze duchy.

[wyimek]Prace Musiałowicza wyglądają jak obiekty kultu[/wyimek]

Rzeźba
Rzeźby Abakanowicz wkroczyły na Wawel. Jej drapieżne ptaki nurkują wśród drzew
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Rzeźba
Salvador Dalí : Rzeźby mistrza surrealizmu
Rzeźba
Ai Weiwei w Parku Rzeźby na Bródnie
Rzeźba
Ponad dwadzieścia XVIII-wiecznych rzeźb. To wszystko do zobaczenia na Wawelu
Rzeźba
Lwowska rzeźba rokokowa: arcydzieła z muzeów Ukrainy na Wawelu