Ładnie to tak, panie Marcinie, przyłożyć koledze? Wilhelmowi Sasnalowi, mianowicie? Bo retrospektywa Maciejowskiego w krakowskim Muzeum Narodowym zatytułowana "Tak jest" bije na głowę "Lata walki", głośny pokaz Sasnala w Zachęcie (2008 rok).
Przypomnę: Grupa Ładnie przewróciła polskie artystyczne układy w ubiegłej dekadzie, a kiedy rozpadła się w 2001 r., każdy z trzech zuchów (Bujnowski, Maciejowski, Sasnal) dowiódł, że w pojedynkę też nie gapa.
[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/9149,1,453709.html]zobacz galerię zdjęć[/link][/b][/wyimek]
Za Marcinem Maciejowskim wlekła się fama, że sprzedał talent wiedeńskiemu marszandowi i produkuje na metry. Bzdury. Wciąż młody (rocznik 1974) malarz przeglądem w Krakowie dowiódł, że nawet jeśli Austriak go gnębił, to w słusznej sprawie.
"Tak jest" jest rewelacją. Setka płócien z kilku ostatnich lat to wirtuozerski popis. Dodane tu i ówdzie starsze prace pozwalają porównać wczesnego Maciejowskiego z obecnym. Ogromne postępy! Dawno nie widziałam takiej swobody w machaniu pędzlem i operowaniu farbą. Najważniejsze, że powyższe czynności Maciejowski wykonuje z sensem, dowcipem i wnikliwością. Przede wszystkim dowala głupocie. Na każdym poziomie. Bierze na cel sentymentalizmy, ochy i achy pod adresem idoli popkultury, nadęte cmokanie nad wielkościami. Można by długo wyliczać, co jeszcze go kręci. Mnie zachwyca sposób, w jaki niszczy bezmyślność. Robi to z miną niewiniątka – po prostu cytuje.